Firmy wspólnie opracują nową metodę weryfikacji tożsamości przy wykorzystaniu odcisku palca
Czy czytniki linii papilarnych instalowane w notebookach i laptopach sprawią, że wkrótce zniknie problem zapamiętywania haseł koniecznych do potwierdzania transakcji online? Magazyn Fortune donosi, że tak uważają Lenovo, PayPal i Intel, które w tym tygodniu ogłosiły rozpoczęcie prac nad technologią umożliwiającą zastąpienie dotychczas stosowanych zabezpieczeń wygodniejszymi rozwiązaniami, takimi jak autoryzacja płatności odciskiem palca.
Autoryzacja biometryczna w urządzeniach mobilnych nie jest niczym nowym. Już teraz, gdy płacicie za pomocą PayPala i posiadacie jeden z nowszych modeli Samsunga z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych (np. S6 Edge+), w aplikacji potwierdzicie transakcje przykładając palec do skanera w smartfonie.
Korporacje uznały, że pora przekonać do tego rozwiązania użytkowników komputerów osobistych. Poinformowały, że nowy system biometryczny spełni wymogi bezpieczeństwa Fido Alliance i będzie kompatybilny ze skanerami linii papilarnych oraz tęczówki w różnych urządzeniach.
Jeśli dobrze pamiętam, w 2009 r. po raz pierwszy zacząłem używać laptopa z wbudowanym skanerem linii papilarnych. Był wówczas kompletnie dla mnie nieprzydatny, bo służył jedynie do odblokowania Windowsa. Nie wiem, czy montowanie takich czytników w komputerach, to była chwilowa moda, ale moim zdaniem, z czasem tak wyposażonych laptopów zaczęło ubywać.
Natomiast teraz, gdy skanery linii papilarnych mogą rzeczywiście się do czegoś przydać, na ich wprowadzenie jest już chyba za późno. Pojawiły się bowiem inne, bezpieczniejsze metody biometrycznej weryfikacji, które trudniej oszukać.
Co więcej zawędrowały już one także do laptopów. W 2013 r. na rynku pojawił się na przykład model Fujitsu Celsius H730, który wyposażono w technologię PalmSecure i skaner naczyń krwionośnych. Z kolei na tegorocznych targach elektroniki CES, Qualcomm przedstawił rozwiązanie Sense ID, gdzie skanowanie linii papilarnych odbywa się po przyłożeniu palca do ekranu smartfona. Technologia jest uznawana za bezpieczniejszą, bo obraz skóry jest uzyskiwany przez fale ultradźwiękowe emitowane z głębi urządzenia, co daje dokładniejsze odczyty.
Wygląda więc na to, że w laptopach nie potrzeba takich skanerów, jakie znamy dzisiaj. Wkrótce mogą one zniknąć także ze smartfonów. W tym sensie, że w telefonach nie będzie specjalnego przycisku, który trzeba będzie dotknąć, by autoryzować transakcję.