Polski nadzór podkreśla, że żaden podmiot ubiegający się o tutejszą licencję nie może liczyć na specjalne traktowanie
Komisja Nadzoru Finansowego wydała oświadczenie, w sprawie mojego wczorajszego tekstu o Revolucie. Napisałem w nim o przebiegu dwóch spotkań, jakie w ostatnim czasie odbyli przedstawiciele brytyjskiego fintechu z władzami polskiego nadzoru finansowego. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że KNF-owi bardzo zależy na tym, by Revolut, który w obliczu nadchodzącego Brexitu musi ubiegać się o licencję w którymś z krajów pozostających w Unii Europejskiej, złożył dokumenty właśnie w Polsce. Fintechowi obiecano ponoć, że proces jej uzyskania przebiegnie sprawnie i szybko oraz że nadzór dysponuje odpowiednimi zasobami, by tak się właśnie stało.
Kilka godzin po publikacji tekstu w serwisie Cashless rzecznik KNF, Jacek Barszczewski poprzez Twittera opublikował oświadczenie, w którym napisał, że przywołana przeze mnie nieoficjalna relacja z przebiegu spotkania nie oddaje faktycznego stanowiska komisji zaprezentowanego przedstawicielom spółki Revolut.
– Spółce Revolut nie została wydana żadna promesa ani obietnica uzyskania licencji czy szczególnego traktowania w trakcie ewentualnego procesu licencyjnego. Intencją KNF jest otwartość na konsultacje i dbałość o rozwój wszystkich podmiotów z branży fintech chcących rozpocząć działalność w Polsce i wszystkie podmioty są wspierane przez KNF w jednakowy sposób, a żaden z nich nie jest traktowany w sposób uprzywilejowany – czytam w oświadczeniu KNF.
Jeśli ktokolwiek po przeczytaniu mojego tekstu odniósł wrażenie, że sugeruję, jakoby sprawa wydania licencji była z góry przesądzona, to wyjaśniam, że nie taka była moja intencja. Nigdzie też nie napisałem, że KNF wydał promesę uzyskania licencji czy obiecał specjalne traktowanie. No chyba, że proces związany z uzyskaniem licencji w Polsce zazwyczaj nie przebiega sprawnie i szybko oraz nadzór nie dysponuje odpowiednimi zasobami, by tak się stało.