Biorąc udział w promocji na fałszywej stronie sklepu rowerowego narażacie się na uruchomienie usługi płatnych SMS-ów
Jak się okazuje, pomysłowość oszustów nie zna granic. Teraz wyłudzają pieniądze przy pomocy fikcyjnych promocji. Obiecują atrakcyjne kupony rabatowe na zakupy w sklepie lub za darmo rozdają rowery. Tego rodzaju "okazje" cieszą się dużym zainteresowaniem szczególnie na portalach społecznościowych. Kto nie chciałby kupić ciuchów 50 proc. taniej czy stać się właścicielem fajnego bicykla? W ten sposób wiadomość o "promocji" rozprzestrzenia się lotem błyskawicy, a potencjalnych ofiar przybywa. Dlaczego ofiar? Bo w życiu nie ma nic za darmo.
Przekonały się o tym osoby, które nabrały się na wpis umieszczony na fikcyjnej stronie sklepu rowerowego Red Bike.
"Witajcie! Z racji tego że powoli zbliża się
sezon letni, pragnę rozdać parę nowych rowerów.
Rowery mają minimalne zadrapania w nietypowych miejscach.
Jeśli ktoś chce, niech udostępni ten post jak i polubi naszą stronę
7 Kwietnia wybiorę osobę, która otrzyma rower"
Po pewnym czasie oszuści kontaktują się z ofiarami informując o wygranej. Dodają jednak, że aby odebrać nagrodę należy zarejestrować się na specjalnej stronie internetowej poprzez wpisanie na niej numeru telefonu oraz otrzymanego kodu. Robiąc to nieświadomie uruchamia się płatną subskrypcję SMS-ów. O tym, ile taka pomyłka może kosztować, Cashless pisał tutaj.
Podobny mechanizm zastosowano niedawno w stosunku do fanów jednej z dużych sieci odzieżowych. Mogliście zauważyć na Facebooku wpisy znajomych informujące, jak to się obkupili pół darmo w czasie wiosennych wyprzedaży, bo otrzymali korzystne kupony rabatowe. We wpisach znajdowały się linki odsyłające do stron z kuponami. Po kliknięciu w nie, zainteresowany "promocją" był przekierowywany na stronę internetową, gdzie należało podać dane osobowe, a następnie przesłać SMS w celu ich potwierdzenia. SMS kosztował 3,50 zł i nie muszę dodawać, że nie gwarantował uzyskania kuponu.
Jak się ustrzec przed taką pomyłką? Przepisy nakazują operatorom telekomunikacyjnym blokowanie uslug Premium Rate (tak nazywa się kosztowne SMS-y) na życzenie abonentów. I warto to zrobić, bo w czasach, gdy konsumentów nie chroniły żadne przepisy, rekordziści tracili w ten sposób nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Teraz prawo niby nie pozwala na takie działania, jak opisane przeze mnie powyżej, ale jak widać, nie jest do końca skuteczne.