Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Urban: Już 75 proc. klientów mytaxi płaci za przejazd taksówką kartą podpiętą do aplikacji

Z Krzysztofem Urbanem, dyrektorem zarządzającym mytaxi w Polsce rozmawiam o tym, jak za 10 lat będzie wyglądał rynek przewozów osobowych

Czy rynek przewozów osobowych w Polsce jest lepszy z Uberem czy bez Ubera? Mam tu na myśli jego wpływ na jakość usług, konkurencyjność, innowacyjność branży etc.

Innowacyjnością i podnoszeniem jakości usług zajmujemy się jako mytaxi w Polsce od czterech lat. Jako pierwsi w Polsce udostępniliśmy płatności bezgotówkowe już w 2013 roku, wprowadzamy floty nowych samochodów i pozwalamy pasażerom oceniać naszych kierowców, przez co możemy utrzymywać naszą usługę na najwyższym poziomie. I mam wrażenie, że jak do tej pory nam to świetnie idzie.

Przeczytajcie także: Usłudze 4Mobility daleko do małopolskiego Traficar

Uber ma duży wpływ na sytuację rynku przewozowego, bo nie stosuje się do tych samych zasad, co legalni przewoźnicy. To dotyczy zarówno kierowców jak i samochodów. Na przykład, zgodnie z ustawą dotyczącą transportu drogowego, kierowca taksówki musi zrobić odpowiedni przegląd i zarejestrować auto jako taksówkę. Powoduje to wbicie do dowodu rejestracyjnego pieczątki TAXI, która wpływa na utratę wartości auta przy późniejszej odsprzedaży o około 20 proc. Ponadto licencjonowana taksówka musi być wyposażona w kasę fiskalną, a to koszt około 2 tys. zł. Kierowca taksówki zarabia średnio 2-3 tys. zł netto miesięcznie, więc to jest dla niego istotny wydatek. Uber omija przepisy ustawy o transporcie drogowym.

Ponadto przyczynia się do poszerzania szarej strefy, bo współpracuje z różnymi firmami, które zatrudniają podwykonawców na różne umowy. Współpracujący z nimi kierowcy, o czym pisano już w mediach, często nie opłacają składek ZUS, które wynoszą kolejne 1,2 tys. zł miesięcznie.

No dobrze, ale czy wszyscy kierowcy, którzy pracują dla mytaxi, płacą składki ZUS?

Tak, wszyscy nasi kierowcy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą lub spółkę.

Od 1,5 roku Uber wymaga tego także od swoich kierowców, ale na to także jest sposób. Skąd pewność, że Państwa kierowcy postępują inaczej?

Wiemy z kim współpracujemy. Kiedy podpisujemy umowy z firmami, w których właściciel posiada kilka samochodów i zatrudnia kierowców, wymagamy wizyty każdego kierowcy osobiście u nas w biurze i sprawdzamy jego dokumenty. W przeciwieństwie do konkurentów nie pozwalamy naszym partnerom samodzielnie dodawać kierowców do platformy, bo to pozwala na nadużycia. W ogóle nie dopuszczamy do współpracy takich partnerów, których celem jest pozwalać kierowcom na omijanie obowiązku rejestracji działalności gospodarczej w zamian za prowizję.

A licencja nie jest przeżytkiem? Kiedyś chodziło o znajomość topografii miasta. Dziś jest nawigacja GPS. Chyba nawet lepsza niż uczenie się map na pamięć, bo pokazuje potencjalne korki.

Miasto w ten sposób sprawdza, czy kierowca może wykonywać zawód taksówkarza. W każdej aglomeracji jest to rozwiązywane w różny sposób. Uważam, że nie należy tego bagatelizować, bo inaczej jedzie się z kierowcą, który miasto zna, a inaczej z takim, który posługuje się tylko nawigacją i jedzie niepewnie. W Polsce nie ma istotnych barier wejścia do tego zawodu i limitów liczby licencji, a egzaminy są proste. Miasto sprawdza ponadto fakt prowadzenia działalności gospodarczej, brak karalności i brak przeciwwskazań zdrowotnych do wykonywania zawodu. W procedurze wydawania licencji nie ma niczego, co wyglądałoby na przeżytek.

Wszyscy kierowcy prowadzący samochody z nazwą "taksówka" mają licencje?

Oczywiście że nie, bo problemem nie jest tylko Uber. W samej Warszawie jest kilka, jeśli nie kilkanaście firm, które wożą ludzi bez uprawnień i umieszczają fałszywe oznaczenia "taxi" na swoim samochodzie.

W tej sytuacji trudno o dobrą opinię o branży. Co można zrobić, żeby ją poprawić?

Zapewnić na przykład lepsze samochody we flocie, co mytaxi robi np. poprzez udostępnianie pasażerom Mercedesów Klasy B. Jeśli w pobliżu zamawiającego znajdują się dwa auta, system mytaxi automatycznie wysyła to lepsze. Mamy też system oceny kierowców. Klient w aplikacji zaznacza od jednej do pięciu gwiazdek. Jeśli średnia ocena kierowcy spadnie poniżej 4,6, na 5 możliwych, jest do nas wzywany na rozmowę i tam, gdzie to jest uzasadnione, rozwiązujemy umowę.

Czy kierowcy mogą oceniać pasażerów?

W naszej aplikacji nie mogą. Natomiast wolno im zablokować kogoś, od kogo nie chcą już przyjąć zlecenia, bo mają z tą osobą przykre doświadczenia, na przykład była ona pod wpływem alkoholu lub zachowywała się agresywnie. Niestety takie sytuacje się zdarzają. Ta funkcja blokuje oczywiście pasażera względem jednego konkretnego kierowcy.

Czy w tej chwili o wyborze przewoźnika decyduje głównie cena?

Tak, na to wskazują wyniki naszych promocji z 50 proc. zniżką. Z dnia na dzień liczba zleceń wzrasta wtedy nawet trzykrotnie. Obecnie, przez cały listopad 2016 r. oferujemy taką promocję 50 proc. i już po kilku dniach jej trwania, widzimy wielokrotny wzrost liczby zamówień i nowych użytkowników.

Jaka część Państwa klientów płaci za przejazd za pomocą karty podpiętej do aplikacji?

W ten sposób płaci już 75 proc. naszych klientów. W promocjach, które często organizujemy, promujemy tylko przejazdy bezgotówkowe, opłacane kartą w aplikacji. Rejestracja konta stanowi pewną barierę, bo trzeba przełamać niechęć do podawania danych karty, ale dzięki promocji jesteśmy w stanie przekonać niezdecydowanych. Numery kart nie są przechowywane na naszych serwerach, a dane dotyczące transakcji są tokenizowane i zarządza nimi agent rozliczeniowy posiadający licencję nadzoru finansowego.

W jaki sposób będziemy płacić za taksówkę w przyszłości? Czy nadal konieczne będzie potwierdzanie płatności w aplikacji?

Pytaliśmy o to naszych klientów i znaczna część uważa, że ze względów bezpieczeństwa czuje się bardziej komfortowo, gdy może potwierdzić płatność na ekranie smartfona. Na transakcje bez autoryzacji użytkownika nie zdecydowaliśmy się także ze względu na regulujące to przepisy.

Przeczytajcie także: Karty w apkach szturmem przejmują płatności za transport

W miarę potrzeb jesteśmy jednak gotowi wprowadzić taką funkcję – czyli klient dojedzie na miejsce i po prostu wysiądzie z taksówki, a aplikacja sama pobierze opłatę. Wersję Beta takiego oprogramowania już testowaliśmy i działała ona bardzo dobrze. To rozwiązanie ma swoje plusy w sytuacji, gdy w smartfonie wyładuje się bateria lub nie ma zasięgu sieci komórkowej i połączenia z internetem.

Jakie nowości pojawią się w aplikacji mytaxi w najbliższym czasie?

Użytkownikom iPhone’ów 6s i 7 już udostępniliśmy funkcję zamawiana taksówki bez uruchomienia aplikacji. Wystarczy dłużej przytrzymać ikonkę aplikacji mytaxi, by pojawiło się na ekranie menu z ofertą podstawowych funkcji. Taksówkę można też zamówić poleceniem głosowym korzystając z Siri. Kilka nowych rozwiązań właśnie testujemy, i będziemy o nich informować na bieżąco.

Będą zmiany w sposobie płatności?

W tej chwili wszystkie serwisy typu Spotify, Netflix, mytaxi czy Uber bazują na płatnościach kartą. Najwygodniejsze dla użytkownika są takie sposoby płacenia, których on albo nie widzi, albo by zapłacić nie musi opuszczać aplikacji. Zastanawiamy się zatem nad umożliwieniem płacenia rachunku za pomocą Blika lub pay by linka. Część osób nie posiada bowiem właściwej lub w ogóle nie ma karty, a chciałaby korzystać z aplikacji mytaxi. Zdarzają się przypadki, że ta sama karta wydana do konta X działa z naszą aplikacją, a identyczny plastik związany np. z kontem studenckim już nie działa.

Jak będzie wyglądał rynek przewozów osobowych w Warszawie powiedzmy za 10 lat?

Wiele zależy od tego, czy będą już dostępne samochody autonomiczne. Wszyscy znaczący gracze testują takie rozwiązanie – Google, Tesla, Daimler, Uber. Na pewno zmieni się źródło napędu w samochodach, bo rośnie problem zanieczyszczenia miast.

Przeprowadziliśmy ostatnio badanie wśród mieszkańców polskich aglomeracji, które wykazało, że znaczna część z nich chętniej wybiera własny samochód, bo uważa go za najszybszy sposób na dotarcie do celu, a to nieprawda. Autobusy czy taksówki mogą przecież korzystać z buspasów i nie muszą wyszukiwać miejsc parkingowych. Ponadto w Warszawie jest już więcej samochodów na mieszkańca, niż w Berlinie czy Hamburgu. W tej sytuacji znaczenie zyskają wszystkie systemy współdzielenia. Warszawa już rozpisała przetarg na operatora, który zaoferuje wypożyczanie samochodów na wzór krakowskiego Traficar czy działającego za granicą car2go. Jestem przekonany, że za dziesięć lat takich firm w Warszawie będzie kilka.

Dziękuję za rozmowę.

KATEGORIA
NASZ GOŚĆ
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies