Obawy, co do przyszłości kryptowalut, rosną w tempie, w jakim wzrasta ich wartość rynkowa – zauważa The Guardian
Jak informuje The Guardian, w ostatnich miesiącach część ekspertów coraz mocniej bije na alarm, ponieważ popularne kryptowaluty osiągają rekordowe wzrosty wycen na poziomie kilkuset procent. Istnieje zatem obawa, że wkrótce może się to zakończyć katastrofą dla inwestorów. W ciągu dziewięciu miesięcy wartość najpopularniejszej kryptowaluty, czyli bitcoina, wzrosła z 969 do ponad 5000 dolarów. W analogicznym okresie wartość Ethereum, nazywanego "bitcoinem 2.0" i faktycznej alternatywy dla tej waluty wzrosła z 8 do ponad 400 dolarów. Aktualne ceny w październiku są nieco niższe, odpowiednio 4500 i 300 dolarów, ale i tak wyglądają to imponująco.
Tymczasem z istnienia cyfrowych walut nie są zadowolone takie mocarstwa jak Chiny, które uznają handel nimi za niezgodny z prawem. W mediach pojawiają się doniesienia o "piramidach finansowych" czy wykorzystywaniu "tzw. innowacji w finansach" do działalności przestępczej. Podsumowaniem głosów "na nie” niech będzie wypowiedź choćby szefa JP Morgan Jamiego Dimona – to jest zwykłe oszustwo. Prawdziwym problemem kryptowalut nie musi być jednak samo ich istnienie, ale próba skorzystania na ich popularności. Już w lipcu amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd informowała, że tego typu transakcje zakupu to nic innego jak oferowanie papierów wartościowych i powinny podlegać związanym z tym regulacjom. Także w Polsce pojawiły się ostrzeżenia przed firmami, które mogą wykorzystywać kryptowaluty do niezgodnych z prawem działań.
W sprawie bitcoina głos zabrał także NBP, w odpowiedzi na list Mirosławy Nykiel, która skrytykowała wspólne oświadczenie banku centralnego i KNF w sprawie kryptowalut, o czym szerzej pisał Piotr Dziubak. Bank centralny zaznaczył, że nie jest przeciwny rozwojowi technologii takich jak blockchain, ale bez wykorzystania w nich np. bitcoina. W kwestiach możliwości objęcia depozytów kryptowalutowych gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i ustawą o usługach płatniczych, NBP odpowiedział, że nie ma takich planów i zasłonił się brakiem inicjatywy ustawodawczej.