Żadna z instytucji nie powita operatora giełdy kryptowalutowej z otwartymi rękoma. Ale są takie, które być może otworzą mu jeszcze rachunek
Już cztery banki działające na polskim rynku poinformowały o wypowiedzeniu umów firmom prowadzącym platformy umożliwiające inwestycje w kryptowaluty. BZ WBK, mBank i Pekao komunikowały, że muszą to zrobić w myśl ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy. Ostatnio dołączył do nich Alior, o czym mogliście przeczytać tutaj. Wcześniej pismo w tej sprawie wysłała do nich Komisja Nadzoru Finansowego. Więcej o tym tutaj.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że decyzję o zaprzestaniu obsługi firm oferujących platformy kryptowalutowe podjął też PKO BP. Ale biuro prasowe tej instytucji zapytane o to odpowiada wymijająco. – Jak każda inna instytucja finansowa, bank zobligowany jest do wdrożenia polityki oceny ryzyka prania pieniędzy i finansowania terroryzmu oraz stosowania w określonych przypadkach wzmożonych środków bezpieczeństwa finansowego. W związku z tym, do czasu uregulowania przez organy nadzoru kwestii kryptowalut, bank realizuje ostrożnościową politykę nawiązywania i prowadzenia relacji z podmiotami wymieniającymi waluty na kryptowaluty – mówi Joanna Fatek z PKO BP.
Giełda kryptowalut nie ma co liczyć na uruchomienie rachunku prawdopodobnie także w Citi. – Nie mieliśmy i nie mamy wśród swoich klientów kantorów bitcoinowych. Niemniej, stanowisko KNF przyjmujemy ze zrozumieniem i będziemy postępować zgodnie z podejściem zaprezentowanym przez regulatora – mówi Dorota Szustek-Rustecka, rzeczniczka Handlowego. O braku wśród swoich klientów platform wymiany walut cyfrowych mówi także Credit Agricole. – Nie prowadzimy rachunków dla podmiotów prowadzących giełdy kryptowalut. Uważnie monitorujemy tego typu transakcje realizując obowiązki związane z przeciwdziałaniem praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu – zaznacza Agnieszka Gorzkowicz z CA.
Natomiast nie do końca jednoznacznie na temat współpracy z operatorami platform wymiany cyfrowych pieniędzy wypowiadają się przedstawiciele Millennium. – Monitorujemy ryzyko związane z obrotem kryptowalutami. Możemy wypowiedzieć umowę rachunku prowadzonego na rzecz firmy zajmującej się obrotem kryptowalutami m.in. w przypadku, kiedy zachodzą przesłanki wskazujące na prowadzoną przez nią działalności niezgodnie z prawem – wskazuje Agnieszka Kubajek z biura prasowego banku. Jasnej deklaracji w tej sprawie unika też BGŻ BNP Paribas.
Przedstawiciel BP dodał, że rozmowy na ten temat w banku trwają i stanowisko to może się w każdej chwili zmienić. Podobnie jest w Raiffeisen Polbanku. Jak mówi Sławomir Czajkowski z biura prasowego tej instytucji, aktualnie bank analizuje zagadnienie i do końca pierwszego kwartału zamierza wypracować kompleksowe podejście do kwestii kryptowalut. Rachunków obsługiwanych nie zamyka, ale nowych już nie otwiera.
Należy zaznaczyć, że wszystkie banki odrzucają jakąkolwiek możliwość współpracy z kryptogiełdami, które łamią prawo. Problem w tym, że podmioty te w większości formalnie działają legalnie i nawet umieszczenie ich przez KNF na liście ostrzeżeń publicznych (ostatnio trafiły na nią dwie giełdy) tego nie zmienia. Kryptogiełdy, które nie będą miały rachunku w złotych, mogą próbować zakładać konta w zagranicznych bankach np. w euro i prowadzić działalność nie obsługując przelewów w krajowej walucie. Mogą też przenieść się za granicę. Jeśli rzeczywiście o to chodzi nadzorowi, to warto zadać pytanie, czy takie działanie nie spowoduje powstania szarej strefy obrotu kryptowalutami, który odbywać się będzie bez jakiekolwiek nadzoru.