Karta Up and Go powstała przy współpracy brytyjskiego fintechu DiPocket i sieci sklepów Żabka. Firma zachwala, że to "nowa na polskim rynku możliwość korzystania z karty płatniczej oraz otwarcia konta osobistego bez konieczności wizyty w banku". Użytkownik kupuje plastikową kartę w sklepie Żabka, a następnie instaluje na smartfonie aplikację Up and GO (dostępną w App Store i Google Play), rejestruje się, aktywuje kartę i zasila ją dowolną kwotą.
Przy rejestracji użytkownik ma do wyboru dwie opcje: jest proszony o zrobienie selfie oraz dodatkowo o przesłanie zdjęcia dokumentu tożsamości. Jeśli zdecyduje się tylko na selfie, to funkcjonalność konta oraz karty będzie ograniczona - mi.in. będzie można nią płacić tylko na terenie Polski oraz w ramach określonych limitów. W przypadku przesłania zdjęcia dokumentu np. dowodu osobistego, klient będzie mógł korzystać z produktu w pełni w czterech dostępnych walutach - oprócz złotego także w euro, funtach brytyjskich oraz dolarach amerykańskich.
Na karcie nie ma imienia oraz nazwiska użytkownika, jest natomiast jej numer, data ważności oraz kod CVV widoczne na rewersie. Obowiązują też limity dzienne, miesięczne i roczne. Przykładowo - przy zakupach w przypadku złotego przy pełnej funkcjonalności karty, dziennie można wydać do 40 tys. zł, miesięcznie do 150 tys. zł. Natomiast przy ograniczonej funkcjonalności (selfie) jest to tylko do 1 tys. zł dziennie lub miesięcznie i do 10 tys. zł rocznie.
Nie ma opłat za używanie karty i przelewy krajowe oraz za wypłaty gotówki w bankomatach Santandera i w sklepach Żabka (cashback). Za wypłaty w innych bankomatach w Polsce i Europie opłata wynosi 5 zł (lub 1 funt/1,20 euro/1,5 dolara). Przelew bankowy w euro na terenie UE kosztuje 5 zł, w pozostałych walutach 15 zł, ekspresowy 45 zł. Kartę można dodać do Google Pay. Na razie nowa karta jest testowana przez wybranych klientów. Wkrótce ma być dostępna dla wszystkich zainteresowanych.
Przypomnę, że w sklepach Żabka karty przedpłacone z logo Mastercarda kilka lat termu oferował Bank Zachodni WBK (obecnie Santander), ale potem, po obostrzeniach wprowadzonych dla tego typu kart przez KNF, praktycznie zniknęły one z rynku. Wygląda na to, że teraz produkt wraca oferowany przez fintech działający pod brytyjskim nadzorem finansowym. Warto też zauważyć, że według rynkowych pogłosek Santander ma zainwestować w DiPocket, a współpraca obu podmiotów na polskim rynku może sugerować, że coś jest na rzeczy. Warto pamiętać, że przechowywane na kontach oferowanych przez DiPocket pieniądze nie są objęte gwarancją polskiego Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
