Choć mówi się o tym bardzo dużo, na razie niewiele osób płaci telefonem. Jednak te pomysły mogą sprawić, że płatności mobilne staną się naprawdę popularne
Trudno w to uwierzyć, ale w przyszłym roku minie 10 lat, od kiedy mPay, prekursor płatności mobilnych na naszym rynku, rozpoczął komercyjną sprzedaż swojej usługi. Oferowane wówczas przez tę firmę transakcje inicjowane kodem USSD było mało wygodnym rozwiązaniem i nic dziwnego, że się nie przyjęły na większą skalę.
Dziś mPay umożliwia transakcje przez aplikację mobilną, podobnie jak wielu jego konkurentów. Z kolei banki wprowadziły mobilne płatności zbliżeniowe pozwalające na transakcje telefonem na podobnej zasadzie jak kartą zbliżeniową. Mimo to skłamałbym, gdybym powiedział, że płatności mobilne to usługa popularna.
W moim odczuciu winą za to obarczyć można kilka różnych czynników. Jednym z nich może być fakt, że klienci nie są jeszcze gotowi, by płacić telefonem. Ale to szybko się zmienia, co pokazują wdrożenia mobilnych płatności zbliżeniowych w takich bankach jak BZ WBK czy PKO BP. Drugi czynnik to pewne mankamenty obecne w dotychczasowych rozwiązaniach. Pomysły, które chce Wam pokazać, mogą sprawić, że z płatności mobilnych zaczną korzystać ci, którzy dotąd tego nie robili. Ciekawe czy zgadzacie się z przygotowaną przez mnie listą. Zapraszam do zabawy.
HCE zamiast simcentrika
Zbliżeniowe płatności mobilne to bardzo wygodna usługa. Po prostu wyciągacie telefon i przykładacie do terminala, podobnie jak robicie to z kartą bezstykową. Bez podawania jakichś numerów, skanowania kodów QR i Bóg wie jeszcze czego. Gdy jesienią 2012 roku mBank jako pierwszy w Polsce ogłosił start takiej usługi, a wkrótce potem kilka innych instytucji poszło jego śladem, wydawało się, że płatności mobilne lada dzień staną się powszechne.
Szybko okazało się jednak, że coś tu nie gra. Nie zagrała kooperacja pomiędzy bankami a operatorami komórkowymi. A była ona konieczna do sukcesu tego rozwiązania, gdyż we wprowadzanym wówczas modelu dane potrzebne do transakcji przechowywane były na karcie SIM telefonu. Stąd nazwa tej technologii (simcentryczny). Nie dość, że w tamtym czasie jeszcze niewiele modeli smartfonów wyposażonych było w odpowiednią antenę umożliwiającą transmisję danych między komórką a terminalem, to dodatkowo potencjalni użytkownicy płatności simcentrycznych musieli zabiegać o specjalną kartę SIM. Brakowało również modelu biznesowego – telekomy chciały kasy za użyczenie miejsca na SIM-ie, banki nie chciały za to płacić, a pytać o to użytkowników nikt nawet nie śmiał.
W rezultacie taka koncepcja płatności mobilnych, nie bójmy się użyć tego sformułowania, zakończyła się klapą. Większość banków, które postawiły na simcentrika, zaprzestała rozwoju usługi. Gwoździem do jej trumny stała się technologia HCE. W tym przypadku dane transakcyjne przechowywane są w chmurze obliczeniowej, z którą łączy się aplikacja zainstalowana na smartfonie. Bank nie musi więc zabiegać o współpracę telekomu a klient – o specjalną kartę SIM. Najnowsze wdrożenia HCE pokazują słuszność tej drogi, choć technologia wciąż wymaga dopracowania. Nie ulega jednak wątpliwości, że HCE ze swoją prostotą aktywacji otwiera całkowicie nowy rozdział dla zbliżeniowych płatności mobilnych.
Zbliżeniowość Blika
System płatności mobilnych Blik, obecny na naszym rynku od lutego ubiegłego roku, nie należy do najbardziej ergonomicznych w przypadku transakcji w sklepach stacjonarnych. Aby dokonać płatności musicie wyciągnąć telefon, uruchomić aplikację i podać sprzedawcy lub samodzielnie wprowadzić w terminalu kilkucyfrowy kod. Płatność kartą bezstykową czy HCE jest o wiele wygodniejsza.
Ale PSP, czyli spółka zarządzająca Blikiem, pracuje nad umożliwieniem zbliżeniowego przesyłania kodu inicjującego płatność. Jak może wiecie z innych tekstów na Cashless, jest z tym masa problemów, w tym natury prawnej. Wiele wskazuje jednak na to, że może uda się je rozwiązać, a wówczas płatność Blikiem będzie przypominać płatność HCE.
Spytacie zatem po co to wszystko, skoro jest HCE. Też się zastanawiam nad tym i jeżeli miałbym wymyślić jakąś przewagę zbliżeniowego Blika nad płatnościami chmurowymi od MasterCarda czy Visy, to byłaby to chyba baza klientów, którą będzie mu zbudować łatwiej. Wystarczy, że użytkownik tego instrumentu zaktualizuje aplikację mobilną banku oferującego Blika, by mógł zacząć nim płacić. W przypadku HCE tak łatwo już nie jest, bo technologia ta wymaga jednak pewnego działania ze strony klienta, a więc np. ściągnięcia do aplikacji cyfrowej karty płatniczej.
Automat do haseł jednorazowych
Większość operatorów płatności zdalnych, takich jak mPay, SkyCash czy moBiLET, działa w oparciu o tzw. wirtualną portmonetkę, która stanowi źródło pieniądza dla dokonywanych transakcji. Oczywiście w zastępstwie można podpiąć do aplikacji kartę, co umożliwia płatności bezpośrednio w jej ciężar. Nie zawsze to jednak działa – np. w Warszawie nie można przy pomocy apki SkyCash płacić tak za parkowanie i trzeba korzystać z portmonetki.
Ale portmonetka ma swoje wady, a największą z nich jest konieczność dbania o jej regularne zasilanie. To wielu potencjalnych użytkowników odstrasza od tego rozwiązania. Znalazło się jednak wyjście z sytuacji, a przyszli z nim tzw. integratorzy płatności oferujący przelewy pay by link, którymi można niemal w czasie rzeczywistym zasilić portmonetkę.
Korzystanie z pay by linka jest jednak mało wygodne na smartfonie. Trzeba bowiem w trakcie transakcji odebrać SMS-a i zapamiętać albo skopiować hasło jednorazowe potwierdzające przelew, a następnie autoryzować płatność. Chyba, że hasło z SMS-a automatycznie wpisze się w formatce pay by linka. Takie rozwiązanie od ubiegłego roku oferują np. Przelewy24. Jak to działa, mogą się przekonać np. użytkownicy SkyCash. Choć rozwiązanie budzi pewne wątpliwości z zakresu bezpieczeństwa, sprawia, że korzystanie z wirtualnej portmonetki staje się wygodne jak nigdy wcześniej.
Biometria odcisku palca
Na pierwszy rzut oka rozwiązanie to ma niewiele wspólnego z płatnościami. Jednak może w znacznym stopniu usprawnić dokonywanie transakcji smartfonami. Ze względów bezpieczeństwa ekran telefonu powinien być zablokowany a odblokowywany tylko w trakcie płatności. Poza tym, oddzielnej autoryzacji wymagają płatności na kwoty wyższe – w Polsce przekraczające 50 zł. Dziś ekrany telefonów odblokowuje się najczęściej kodem lub tzw. wężykiem. Natomiast do potwierdzania płatności na większe kwoty stosuje się PIN-y.
To utrudnia transakcje zwłaszcza, jeżeli stojąc w kolejce w jednej ręce trzymamy smartfona, w drugiej torbę z zakupami a wyświetlacz jest na tyle duży, iż do wprowadzenia PIN-u potrzebujemy dwóch dłoni. Biometria odcisku palca pozwala ten problem w łatwy sposób rozwiązać. Stawia na nią coraz więcej banków. Biometryczne logowanie do aplikacji umożliwiają już: Millennium, ING Bank Śląski, Euro Bank, mBank. Wkrótce będzie ono dostępne w PKO BP i w BZ WBK, który w informacji przesłanej do swoich klientów zapowiada takie wdrożenie na maj.
Przelewy P2P
Nie wiem, czy przelewy P2P, czyli transakcje bezpośrednio pomiędzy klientami indywidualnymi, są aż tak ważne. Mam jednak wrażenie, że bankowcom na nich strasznie zależy, bo wprowadzają coraz to nowe rozwiązania w tym zakresie. Nie wiem, czy kiedykolwiek skorzystam z przelewu P2P. Jednak jeżeli będę chciał to zrobić, zależałoby mi na tym, aby odbiorca od razu otrzymał pieniądze.
I właśnie taką możliwość wprowadzają po kolei wszystkie banki oferujące Blika. Wykorzystuje on przy tym system Express Elixir oferowany przez KIR. P2P mogą okazać się więc kolejną zaletą mobilnych rozwiązań płatniczych, która skłoni do korzystania z nich osoby nastawione dotąd sceptycznie do tego typu rozwiązań.