Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Nowy fintech współtwórcy Aliora. Założony przez Smorszczewskiego i Kopysia Rebell Pay ma zrewolucjonizować przekazy pieniężne

Rebell Pay oferuje bezpłatne transfery środków o wartości do 250 euro miesięcznie

Skąd pomysł wejścia z nową marką na rynek, na którym działa już wiele instytucji z bogatymi tradycjami, jak Western Union, wiele nowych fintechów jak Wise, TrasnferGo czy wreszcie młode Spoko? – Po wybuchu wojny na wschodzie przyjęliśmy do naszego mieszkania kilkoro Ukraińców. Po pewnym czasie zorientowaliśmy się, że brakuje nam wygodnej i taniej metody do przekazywanie im pieniędzy. To mi wystarczyło, aby zacząć szukać rozwiązania tego problemu – opowiada serwisowi cashless.pl Cezary Smorszczewski.

Smorszczewski to jeden z najbardziej znanych na polskim rynku managerów związanych z nowoczesnymi finansami. Wystarczy przypomnieć, że w przeszłości był jednym z założycieli Aliora, a później, jako m.in. prezes MCI Capital, inwestował w takie podmioty jak eCard czy Dotpay.

Drugim współzałożycielem i pomysłodawcą Rebell Pay, bo pod taką marką oferowana jest nowa usługa na rynku transferów pieniężnych, jest Marcin Kopyś. Jego wielu czytelnikom cashless.pl też raczej przedstawiać nie trzeba, bo jest związany z takimi, działającymi w Polsce fintechami jak Fenige czy Verestro. We władzach spółki jest też Bartosz Grodny, który odpowiada w niej za marketing.

Przeczytajcie także: Nowa usługa Blika od Santandera

Jak mówią przedstawiciele Rebell Pay, od strony technologicznej usługa to aplikacja mobilna (obecnie dostępna na urządzeniach z Androidem, bo na iOS jest w trakcie testów), która korzysta z rozwiązań Fenige. Jej trzonem są krajowe i międzynarodowe przelewy z karty na kartę pomiędzy dowolnymi plastikami z logo Mastercard lub Visa. W przypadku transakcji o wartości do 250 euro miesięcznie użytkownicy Rebell Pay nie płacą prowizji. Jedynym kosztem jest niewielki spread walutowy, wyliczany na podstawie kursów oferowanych przez organizacje płatnicze. Dodatkowe prowizje pojawiają się dopiero przy transakcjach o wyższych wartościach – np. dla przekazów od 251 do 500 euro jest to od 1,25 do 1,5 proc. Przy transakcjach P2P na mniejsze kwoty Rebell Pay może więc konkurować z Blikiem, a jego dodatkową zaletą jest możliwość realizacji przelewów międzynarodowych.

– Obecnie pracujemy nad wyborem drugiego, oprócz Fenige, partnera technologicznego. Dzięki współpracy z nim chcemy zaoferować portfel elektroniczny, przelewy SWIFT i SEPA a także inne usługi jak np. możliwość wpłat w sklepach stacjonarnych – mówi serwisowi cashless.pl Marcin Kopyś. W kolejnym etapie rozwoju w Rebell Pay ma się też pojawić możliwość realizacji transakcji w stablecoinach, a więc tokenach powiązanych z tradycyjnymi walutami.

Zdaniem Bartosza Grodnego kolejną przewagą konkurencyjną Rebell Pay, oprócz ceny, jest wygoda korzystania. – W przypadku transakcji do 250 euro, a wiemy, że na przykład do Ukrainy tego typu przekazy stanowią 75 proc. wszystkich, użytkownik nie ponosi żadnych opłat transakcyjnych, nie wymagamy od niego przechodzenia pełnego procesu weryfikacji tożsamości. Do tego od odbiorców przelewów, w celu finalizacji transakcji, nie wymagamy instalacji aplikacji – deklaruje Grodny. Zapewnia, że przelew zleca się kilkoma tapnięciami, po podaniu numeru telefonu odbiorcy.

Przeczytajcie także: Na polskim rynku jest już prawie 1,2 mln terminali płatniczych

Rebell Pay zamierza w pierwszej kolejności skoncentrować się na Ukraińcach pracujących w Polsce i wspomagających finansowo swoje rodziny pozostawione w kraju. A to ogromny rynek. Z analiz spółki wynika, że w tym roku Ukraińcy przeleją do swoich rodzin ok. 30 mld dolarów, co oznacza wzrost o kilkadziesiąt procent w porównaniu z rokiem ubiegłym (główny czynnik wzrostu to migracja wywołana trwającą wojną). Do tego większość kwot jest przesyłana z Polski. Rynek ma więc ogromny potencjał, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że w znacznym stopniu jest już zagospodarowany.

Przedstawiciele Rebell Pay mówią, że spółka przeprowadziła dotąd trzy rundy finansowe, w ramach których inwestorzy wyłożyli kilka milionów złotych. Ostatnia została zamknięta przy wycenie Rebell Pay na poziomie 20 mln zł. Z deklaracji Smorszczewskiego wynika, że środków ma wystarczyć do osiągnięcia progu rentowności w połowie przyszłego roku. Po rozwinięciu usług w naszym regionie spółka zamierza rozszerzać działalność, m.in. w Ameryce Południowej i Azji.

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies