Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Kredyt na mieszkanie przez aplikację na smartfonie? Ta usługa przybliża Was do tego na jeden krok

Jeżeli nieruchomość można wiarygodnie wycenić w krótkim czasie, nie pozostaje wiele przeszkód, by banki znanym sobie klientom zaoferowały kredyt na jej zakup przez smartfona

Doskonale wiecie, że już wiele banków działających w Polsce oferuje przez aplikacje mobilne pożyczki, limity w rachunku czy karty kredytowe. Zazwyczaj oferta tego rodzaju kierowana jest do stałych klientów danej instytucji, których ona zna i może przeanalizować ich zdolność kredytową przed złożeniem im propozycji finansowania. Jak dotąd żaden bank nie zdecydował się na to, aby za pośrednictwem aplikacji oferować hipoteki.

Odpowiedź na pytanie dlaczego, jest dość prosta. Nie sądzę, aby znalazło się dziś wielu klientów chcących przez smartfona zaciągać zobowiązanie o wartości co najmniej kilkuset tysięcy złotych i horyzoncie czasowym wynoszącym nieraz kilkadziesiąt lat. Większość woli spotkać się z pracownikiem banku, posłuchać jego sugestii, poradzić się, itd. Inwestycja w mobilne kredyty hipoteczne po prostu się nie opłaca.

Ale jest też inna przyczyna, związana z wyceną nieruchomości, która ma być skredytowana. Przy pożyczkach gotówkowych czy kartach kredytowych tego problemu nie ma, bo nie występuje materialne zabezpieczenie pożyczanych pieniędzy. Przy kredytach hipotecznych zabezpieczenie musi być i standardowo jest nim nieruchomość, którą trzeba wycenić. Od tego, ile ona jest warta, zależy wysokość przyznanego kredytu, jej stosunek do wartości zabezpieczenia i ostatecznie cena, po jakiej bank jest w stanie pożyczyć pieniądze. Kluczem do mobilnych hipotek, oprócz zapotrzebowania na nie, jest więc także narzędzie umożliwiające zdalną i szybką wycenę nieruchomości. A takiego narządzenia do niedawna nie było.

Przeczytajcie także: Pożegnanie z łatwymi płatnościami w internecie?

Ale teraz to się zmienia za sprawą firmy Cenatorium i jej nowej usługi o nazwie urban.one. Jej podstawą jest baza cen transakcyjnych sprzedawanych nieruchomości, zbudowana dzięki dostępowi do rejestrów wartości nieruchomości. Rejestry te są prowadzone przez starostwa powiatowe. Trafiają tam informacje o wszystkich aktach notarialnych podpisywanych na terenie danego powiatu. Baza zawiera więc wiarygodne dane o autentycznych cenach sprzedawanych nieruchomości, a nie cenach ofertowych, które mogą odbiegać od tego, ile ostatecznie kupiec płaci sprzedawcy za mieszkanie.

Dzięki tej bazie Cenatorium wie, ile mniej więcej warte są mieszkania w danej okolicy. Aby wyliczyć wartość jakiegoś lokalu precyzyjnie potrzeba trochę więcej danych, takich jak np. liczba pokoi, powierzchnia lokalu, piętro, obecność windy, standard wykończenia itp. Ale przecież ktoś, kto chce kupić nieruchomość i już wybierze odpowiednią dla siebie ofertę, wszystkie te dane zwykle będzie znać i może je podać Cenatorium. Dlatego szacunek wartości jest dokładny.

Teraz więc każdy w bardzo krótkim czasie może sprawdzić, ile powinna kosztować wybrana nieruchomość. Wystarczy skorzystać z usługi urban.one, co kosztuje 29 zł. Na razie obejmuje tylko mieszkania (a więc nie można sprawdzić za jej pomocą wartości np. domu) w 12 największych miastach Polski. Usługa działa online, a z deklaracji przedstawicieli firmy wynika, że szacunek trwa parę chwil. Przetestowałem i w moim przypadku systemowi urban.one zabrało to kilka minut.

Przeczytajcie także: Koniec Banku Smart i BIZ Banku coraz bliżej

Swoje usługi związane z wycenami nieruchomości Cenatorium kieruje przede wszystkim do banków czy towarzystw ubezpieczeniowych. Ale urban.one to produkt dla klientów indywidualnych. Znając faktyczną wartość nieruchomości pragnący kupić mieszkanie zyskują ogromny argument w negocjacjach ze sprzedawcą, który chciałby zarobić na swojej nieruchomości jak najwięcej.

Ale technologia stojąca za urban.one otwiera też drogę do sprzedaży hipotek przez aplikacje mobilne. Oczywiście tylko dla stałych klientów i tylko przy standardowych mieszkaniach i lokalizacjach. Zresztą przedstawiciele Cenatorium deklarują, że w tym kierunku zamierzają swoją usługę rozwijać i oferować ją bankom. Bo społeczeństwo się zmienia, na rynek pracy trafiają młode pokolenia coraz bardziej przyzwyczajone do tego, że wszystko załatwiają przez smartfona. Niedługo więc hipoteka przez aplikację mobilną może być czymś naturalnym.

Przeczytajcie także: Terminale u kurierów InPostu przed Bożym Narodzeniem

Czy tak będzie, a jeżeli tak to kiedy? Bałbym się prognozować. Natomiast jestem w stanie już dziś wyobrazić sobie sytuację, iż jakiś bank oferuje wstępną decyzję kredytową na hipotekę w aplikacji. Znając klienta i jego zdolność kredytową, może wyliczyć maksymalną kwotę zadłużenia, jaką dana osoba jest w stanie obsłużyć, a znając wartość zabezpieczenia – maksymalną wysokość i cenę kredytu.

I teraz pomyślcie sobie tak: idziecie ulicą i zauważacie wywieszone na balkonie ogłoszenie o sprzedaży mieszkania. Oglądacie je, robicie zdjęcia smartfonem i przesyłacie za pośrednictwem aplikacji mobilnej do swojego banku, wprowadzając przy okazji informacje o powierzchni, wyposażeniu, itd. Po kilku chwilach bank, korzystając z technologii takiej jak oferowana przez Cenatorium, wylicza Waszą zdolność kredytową i wysyła do Was wstępną decyzję o przyznaniu hipoteki. A Wy możecie dobić targu ze sprzedawcą donosząc później wymagane papiery i podpisując umowę w oddziale banku. Choć i ten etap można pewnie załatwić zdalnie.

Moim zdaniem taka może być właśnie przyszłość kredytów hipotecznych i to już niedługo.

KATEGORIA
TEMAT DNIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies