O wyroku NSA pisze dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna. Sprawa dotyczyła przedsiębiorcy, który prowadził dwa kluby, ale posiadał tylko jedną kasę fiskalną. Płatności kartami przyjmowane były w obu lokalach. Jednak nie wszystkie były nabijane na kasę fiskalną, co potwierdzili pracownicy. Zeznali, że używali tylko jednego urządzenia fiskalnego, a to uniemożliwiało nabijanie wszystkich paragonów, gdyż kluby były otwarte w tych samych godzinach.

Przeczytajcie także: Już 51 proc. transakcji kartami realizowana jest zbliżeniowo

Właściciel firmy tłumaczył, że część transakcji z terminala była ewidencjonowana na kasie fiskalnej nie w momencie dokonywania płatności tylko dopiero po zaksięgowaniu pieniędzy na rachunku firmowym. Ponadto raporty dobowe miały być drukowane przed zakończeniem sprzedaży danego dnia a paragony drukowane w późniejszym terminie.

Ale służby skarbowe nie dały temu wiary i wyliczyły należny podatek od przedsiębiorcy samodzielnie, na podstawie wyciągów z rachunku bankowego. Właściciel firmy musiał dopłacić 55 tys. zł. Decyzję potwierdził także Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku oraz Naczelny Sąd Administracyjny.

Przeczytajcie także: Terminale w urzędach coraz bliżej

W tym kontekście warto może przypomnieć inną sprawę na styku kasy fiskalnej i terminala do przyjmowania płatności kartami. Część sklepów internetowych nie posiada urządzeń fiskalnych, gdyż całość sprzedaży odbywa się na odległość a wszystkie przychody realizuje za pośrednictwem rachunku bankowego. Część urzędów i izb skarbowych mimo wszystko wymaga od takich przedsiębiorców posiadania kasy fiskalnej i drukowania paragonów.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, str. B3