Kilka tygodni temu pisałem o rysującym się kompromisie w sprawie sporu o opłaty od transakcji kartami w administracji publicznej. Banki miały zaproponować, że interchange od takich płatności wynosić będzie 2 grosze, po jednym dla banku i organizacji płatniczej. Instytucje finansowe zdecydowały się dokładać do tego interesu na zasadzie działalności pro publico bono.

Przeczytajcie także: Pogłębia się zapaść na rynku kart kredytowych

Jak udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć, projekt porozumienia w tej sprawie został już przygotowany przez Związek Banków Polskich i przesłany do Ministerstwa Rozwoju. Znalazł się tam pewien element, o którym wcześniej nie słyszałem. A mianowicie banki przy okazji tego porozumienia z rządem chcą uzyskać bezpłatny dostęp do danych z publicznych baz, takich jak np. Pesel czy CEPIK. Dziś dostęp ten mają i wykorzystują np. przy badaniu zdolności kredytowej klientów. Muszą jednak za niego płacić. Bankowcy wyszli więc z założenia, że jeżeli robią coś niemal za darmo dla rządu, to niech ten da coś w zamian.

Źródło zbliżone do resortu rozwoju powiedziało mi, że ministerstwo stoi w tym wypadku po stronie banków. Nie wszystko zależy jednak od niego, gdyż administratorem większości państwowych baz są inne urzędy, np. Ministerstwo Cyfryzacji. Resort rozwoju nie widzi więc raczej możliwości zawarcia kwestii dostępu do baz w porozumieniu na temat obsługi kart w administracji publicznej.

Przeczytajcie także: Za płatności kartami urzędy zapłacą tylko 2 grosze

Ponadto banki chcą, by rząd zadeklarował im jakąś formę ochrony na wypadek, gdyby ich działanie w sprawie interchange w urzędach zostało uznane za niezgodne z prawem przez władze antymonopolowe. Chciałyby także, aby porozumienie z rządem zostało podpisane nie tylko przez banki, ale także przez organizacje płatnicze, takie jak MasterCard czy Visa. Bo generalnie to od ich dobrej woli zależy, czy w swoich cennikach umieszczą preferencyjne stawki interchange dla płatności w administracji.