Zmiany w prawie sprzyjają kartom obciążeniowym, które jeszcze niedawno skazywane były na zapomnienie.
Obciążeniówki to instrument będący swego rodzaju ogniwem pośrednim pomiędzy kartami debetowymi a kredytowymi: mają przyznany limit kredytowy, ale użytkownik jest zobowiązany do jego spłaty w całości po każdym okresie rozliczeniowym. Zazwyczaj bank wydawca takiej karty ściąga zadłużenie automatycznie bezpośrednio z rachunku, z którym karta jest połączona. Karty obciążeniowe były u nas popularne kilkanaście lat temu. Wtedy funkcjonowało ich ponad milion. Ale później zostały wyparte z rynku przez nowocześniejsze karty kredytowe. Obecnie są wydawane bardzo rzadko, najczęściej firmom, a ich liczba konsekwentnie spada.
Pojawia się jednak szansa na to, że mogą przeżyć swój renesans. A wszystko za sprawą nowelizacji ustawy o usługach płatniczych, która pod koniec stycznia wejdzie w życie. Jej przepisy obniżają do 0,2-0,3 proc. odpowiednio dla kart debetowych i kredytowych, maksymalny limit na interchange. To prowizja, jaką właściciele sklepów za pośrednictwem operatorów terminali odprowadzają do banków z tytułu przyjętych płatności kartami. Ustawa mówi jednocześnie, że jeżeli jakaś karta nie jest ani debetową ani kredytową, od transakcji przy jej udziale banki mogą pobierać interchange w wysokości 0,3 proc. Taki limit powinien więc dotyczyć kart obciążeniowych, których wydawnictwo tym samym może stać się, z punktu widzenia banku, bardziej opłacalne niż kart debetowych. Natomiast w porównaniu z kartami kredytowymi obciążęniówki są mniej ryzykowne. Przyznawany na nich limit zwykle jest niższy i spłacany w całości co miesiąc, a to zmniejsza prawdopodobieństwo strat.
Czy to oznacza, że za miesiąc banki rozpoczną masową migrację klientów z kart debetowych na obciążeniowe? Wydaje się, że nie, bo różnica w stawce interchange nie jest na tyle duża, by miało to ekonomiczne uzasadnienie. Można się jednak spodziewać, że obciążeniówki trafią z powrotem do oferty niektórych banków i będą proponowane jako karty podstawowe nowym klientom. Koszty takiej operacji nie są duże a wyższe przychody od transakcji mogą pomóc w zbilansowaniu biznesu kartowego.