Instytucje pożyczkowe, operatorzy płatności mobilnych a teraz także kantor internetowy. Coraz więcej chętnych do wydawania kart
Igoria Trade, spółka znana dotąd przede wszystkim z internetowego kantoru trejdoo.pl, zamierza próbować swoich sił na rynku wydawnictwa kart płatniczych. Jak donosi w najnowszym numerze Puls Biznesu, już wiosną na rynku ma zadebiutować nowy instrument płatniczy o nazwie IgoriaCard. Zdaniem gazety Igoria ma już odpowiednie zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego a także licencję Mastercard – to logo tej organizacji będzie widniało na nowych plastikach.
Przeczytajcie także: Przejęcie Pekao oznacza koniec dzisiejszej apki PeoPay
IgoriaCard ma być wielowalutową, personalizowaną kartą przedpłaconą, wyposażoną w mikroprocesor oraz technologię zbliżeniową. Rachunkiem karty będzie można zarządzać z poziomu internetowego serwisu transakcyjnego, przypominającego podobne systemy oferowane przez banki posiadaczom kont osobistych. Za pomocą serwisu IgoriaCard będzie więc można wykonywać przelewy, przeglądać historię transakcji, zakładać rachunki pomocnicze, itd. Oferta ma być kierowana zarówno do klientów indywidualnych jak i firm.
Tymczasem Igoria to nie pierwsza niebankowa firma w Polsce, która zgłasza swoje aspiracje do konkurowania z bankami w wydawnictwie kart płatniczych. Kilka miesięcy temu mocarstwowe plany w tym zakresie przedstawiła Grupa Lew i należący do niej operator płatności mobilnych mPay. Oba podmioty zapowiedziały rychłe wprowadzenie na rynek kart przedpłaconych oraz kredytowych. Pomysł na wydawnictwo kart miały również firmy pożyczkowe jak Vivus czy Provident, chociaż ten ostatni mocno dystansował się od pogłosek na ten temat. Ponadto na polskim rynku pojawiło się wiele kart przedpłaconych wprowadzonych przez firmy zagraniczne.
Przeczytajcie także: Klient banku ofiarą syndromu sztokholmskiego
Duże zainteresowanie biznesem kartowym po stronie firm niebankowych to efekt m.in. nowych wytycznych KNF, które zabraniają bankom wydawnictwa anonimowych kart przedpłaconych. Karty takie nigdy nie cieszyły się w Polsce jakimś wielkim zainteresowaniem, ale wypełniały pewne nisze. Na przykład wielu klientów kupujących w internecie boi się podawać tam numer swojej karty debetowej. Karta przedpłacona, zasilana niewielkimi środkami, umożliwia im płatności w sieci bez obawy o utratę całych oszczędności. Ponadto część rodziców przy pomocy kart prepaid uczy swoje dzieci nowoczesnych finansów, itd.
I właśnie w tego rodzaju niszach karty wydawane przez niebankowe firmy mają szansę się sprawdzić. Igoria chce wykorzystać swoje kompetencje w zakresie wymiany walut i zagospodarować klientów często wyjeżdżających za granicę. To może jej się udać, ale wydaje mi się, że w dającej się przewidzieć przyszłości to banki pozostaną głównym wydawcą kart płatniczych na rynku. Nie zmienia to oczywiście faktu, że rola tych instrumentów w biznesie bankowym mocno się zmienia. Jeszcze do niedawna obsługa kart stanowiła źródło znacznych przychodów wydawców. Dziś, po drastycznej obniżce prowizji interchange, karta płatnicza staje się raczej instrumentem lojalizującym klienta z bankiem, który muszą oferować, ale na samej jego obsłudze zarabiać będzie coraz trudniej.