Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
mBank i Orange stawiają na NFC

Od teraz instalacja karty płatniczej w smartfonie ma być o wiele łatwiejsza i szybsza. Ale najważniejsze bariery w rozwoju usługi pozostały

Dziś w ofercie Orange Finanse, czyli w telekomowej odmianie mBanku, mają pojawić się płatności mobilne w tzw. modelu simcentrycznym NFC. Tak w żargonie bankowo-informatycznym określa się transakcje zbliżeniowe dokonywane smartfonem, gdy dane karty bankowej zapisane są na karcie SIM, tej samej dzięki której możemy dzwonić i korzystać z internetu w komórce.

Zdaniem przedstawicieli mBanku i Orange aktywacja usługi ma być o wiele prostsza niż kiedykolwiek wcześniej. Po aktualizacji aplikacji mobilnych Orange Finanse a także mBanku (na razie tylko na urządzeniach z Androidem), zyskają one opcję „zamów kartę”. Klikając na nią użytkownik będzie mógł zdalnie ściągnąć wirtualną kartę, służącą do płatności mobilnych. Transfer potrzebnych danych ma trwać maksymalnie kilkanaście minut. Po wskazaniu rachunku, do którego karta ma być wydana oraz nadaniu jej numeru PIN klient będzie mógł zacząć płacić smartfonem zbliżeniowo.

Niestety, aby takie szybkie zamówienie mogło zostać zrealizowane klient będzie potrzebował nie tylko odpowiedniego telefonu, wyposażonego w antenę zbliżeniową, ale i karty SIM, zdolnej przyjąć niezbędne dane. Jęśli ktoś takiej nie ma, będzie musiał pójść do jednego z salonów Orange.

mBank i Orange przekonują jednak, że rozwiązanie się sprawdzi, zwłaszcza w przypadku akwizycji nowych klientów. Łukasz Maculewicz, dyrektor oddziału bankowości mobilnej w mBanku mówi, że teraz nowy klient wchodząc do salonu Orange może nie tylko kupić abonament telefoniczny, ale także telefon z NFC, a w nim natychmiast otworzyć rachunek bankowy i kartę NFC, aktywną w ciągu kilku chwil. Dzięki temu, wychodząc z salonu będzie już gotów do korzystania ze swojego rachunku i karty. – To właśnie możliwość otrzymania wszystkich elementów w jednym miejscu stanowi podstawę sukcesu tego rozwiązania – przekonuje Maculewicz.

Do mnie ta argumentacja nie trafia. Płatności „simcentryczne” miały być hitem. Organizacje płatnicze, banki oraz telekomy dopieszczały i testowały to rozwiązanie przez kilka lat. A gdy wreszcie jesienią 2012 roku wypuściły je na rynek, okazało się, że to kompletny niewypał. Mimo, że mogą z niego korzystać klienci wielu banków w Polsce, robi to zaledwie kilkanaście tysięcy osób. Dlaczego?

Największą barierę dla rozwoju tej usługi stanowi konieczność posiadania abonamentu u jednego z dwóch operatorów komórkowych, czyli w Orange lub w T-Mobile, a jednocześnie użytkowanie rachunku w banku, który z jednym z tych telekomów ma podpisaną umowę na oferowanie simcentrycznego NFC. W przypadku T-Mobile umowy takie ma Alior, Euro Bank, Getin, mBank i Raiffeisen Polbank. Z Orange porozumiały się tylko mBank i Śląski.

Ponadto mam wrażenie, że telekomy są kompletnie nieprzygotowane do sprzedaży produktów finansowych. Sam jestem klientem mBanku oraz Orange i wielokrotnie odwiedzałem salon swojego operatora w celu uzyskania karty SIM umożliwiającej płatności. Niestety, nie udało się, bo pracownicy nie byli w stanie dobrać jej do mojego modelu smartfona. Okazuje się także, że nie wszystkimi telefonami posiadającymi antenę zbliżeniową można w ten sposób zapłacić.

Wszystko to każe mi sądzić, że „simcentryczne” NFC pozostanie niszą, o ile w ogólnie nie zniknie z rynku za jakiś czas. Większe szanse na rynkowy sukces mają za to płatności HCE, gdzie dane karty bankowej przechowywane są w chmurze obliczeniowej a nie na karcie telefonu. W tym wypadku współpraca banku z telekomem nie jest potrzebna, a do aktywacji usługi wystarczy aktualizacja aplikacji mobilnej.

UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies