To niemal dwa razy więcej niż w I kw. bieżącego roku. W rok bank sprzedał 7,6 tys. terminali płatniczych
Na polskim rynku terminali płatniczych rozwijają się dwa przeciwstawne sobie trendy. Pierwszy zakłada stopniowe koncentrowanie się banków na tzw. działalności podstawowej i wyzbywanie się biznesów pobocznych, za jaki uznać można np. zarządzanie siecią terminali płatniczych. Zgodnie z tym trendem zachowały się np. Raiffeisen Polbank, który poprzez spółkę Revo oddał swoją sieć POS-ów w zarządzanie amerykańskiej firmie Evo, czy ostatnio Credit Agricole, który nawiązał w tym zakresie współpracę z Elavonem.
Drugim trendem jest natomiast dążenie do zapewnienia kompleksowej obsługi klientów własnymi siłami, czego próbuje ING Bank Śląski. W ofercie tej instytucji terminale pojawiły się w lutym ubiegłego roku i początkowo nie cieszyły się zbyt wielkim wzięciem. Ale to się powoli zmienia, czego dowodzą opublikowane dziś dane na temat instalacji POS-ów na koniec II kw. bieżącego roku.
Jak podał bank, w czerwcu łączna sprzedaż terminali płatniczych osiągnęła poziom 7,6 tys. sztuk. Na tle potentatów takich jak eService czy First Data Polska, które mogą pochwalić się sieciami złożonymi z kilkuset tysięcy maszyn, to niewiele. Warto jednak zwrócić uwagę na dynamikę wzrostu sprzedaży terminali przez ING. Bank podaje, że 3,3 tys. urządzeń, a więc niemal połowę z liczby raportowanej na koniec czerwca, udało się wprowadzić na rynek w II kw. To prawie dwa razy więcej niż w I kw., gdy sprzedaż osiągnęła 1,8 tys. sztuk.
Jeżeli w kolejnych kilku kwartałach terminalowy biznes ING będzie rozwijał się w podobnym tempie jak teraz, to za rok lub dwa może się okazać, że bank stanie się znaczącym graczem na rynku agentów rozliczeniowych (operatorzy terminali POS). Na pewno sprzyjać mu będzie realizowany przez fundację Polska Bezgotówkowa program rozwoju sieci akceptacji kart, w ramach którego finansowana jest instalacja urządzeń w małych i średnich firmach.