mPay to najstarszy na polskim rynku przedstawiciel sektora płatności zdalnych. Umożliwia m.in. zakup za pomocą aplikacji mobilnej biletów komunikacji miejskiej czy wnoszenia opłat za postój w strefach parkowania w kilkudziesięciu miastach Polski. Jako jedyna spółka z tego sektora jest notowana na warszawskiej giełdzie a konkretnie na tzw. małym parkiecie, czyli NewConnect. Jest więc zobowiązana do regularnej publikacji swoich wyników finansowych i właśnie pokazała dane za 2019 r.

Przeczytajcie także: • Za parkowanie w Warszawie już można płacić aplikacją moBiLET

Okazuje się, że w ubiegłym roku spółka osiągnęła przychody ze sprzedaży w wysokości ok. 12,9 mln zł. To o ok. 2,6 mln zł więcej niż w roku 2018 r., gdy przychody mPay wyniosły 10,3 mln zł. Firma chwali się także, że udało się jej osiągnąć dodatni wynik netto. Jest on jednak symboliczny, bo wynosi jedynie 13,9 tys. zł. Dla porównania w roku 2018 r. mPay odnotował stratę w wysokości ok. 97 tys. zł.

Przeczytajcie także: • Karty Up and Go już można dodawać do Apple Pay

Biznes prowadzony przez takie firmy jak operatorzy płatności zdalnych charakteryzuje się bardzo niską marżą. Dość powiedzieć, że konkurencyjny dla mPay operator aplikacji moBiLET, który niedawno wygrał przetarg na obsługę strefy parkowania w Warszawie, zaproponował miastu prowizję w wysokości 8 groszy od transakcji. Nawet przy wielu milionach płatności majątku się na tym nie zarobi, a koszty działalności są dość wysokie. Operatorzy aplikacji płatniczych muszą wciąż rozwijać swoje usługi, a to oznacza konieczność opłacania zwykle dość wysoko wynagradzanych deweloperów. Przykład mPay pokazuje, że o wysoki zysk w tym biznesie nie jest łatwo.