Spółka Polskie ePłatności straszy swojego klienta naliczeniem kary za brak transakcji bezgotówkowych na obsługiwanym przez nią terminalu
Serwis subiektywnieofinansach.pl opisał historię lekarza, który z powodu pandemii musiał, podobnie jak rzesze innych przedsiębiorców, zamrozić swój biznes. Już sam brak obrotów jest dla niego poważnym problemem, ale doszło do tego kolejne zmartwienie: firma Polskie ePłatności straszy go karą finansową za niewyrobienie normy polegającej na przyjęciu w ciągu miesiąca płatności bezgotówkowych na kowtę min. 2,5 tys. zł na terminalu dostarczonym przez PeP.
Bohater przywołanego tekstu planował wypowiedzieć umowę na terminal z powodu utraty przychodów. Otrzymany od PeP list uświadomił mu, że może to być bardzo kosztowne. Firma straszy go, że nie wywiązuje się od jakiegoś czasu z umowy, bo nie przyjmuje określonej wartości transakcji na terminalu i może na niego nałożyć za to karę w wysokości 5 tys. zł. Przy tym nie bierze pod uwagę nadzwyczajnych okoliczności, które spowodowały spadek obrotów. Z informacji przedstawionych w serwisie subiektywnieofinansach.pl wynika, że spółka PeP nie odniosła się jeszcze do opisanej sytuacji.
Tymczasem nad rozwiązaniem tej i podobnych spraw pracować ma Polska Bezgotówkowa. Fundacja proponuje agentom rozliczeniowym wsparcie finansowe: 50 zł dotacji na każdy terminal, na którym nie odnotowano obrotów od początku kwietnia. Jednocześnie nakłania strony sporów, by się dogadywały i liczy na to, że pojawią się propozycje typu wakacje czynszowe (odroczenie zapłaty za dzierżawę terminala) albo rezygnacja z kar umownych.