Kopiowanie dokumentów tożsamości to praktyka od lat tępiona przez urzędy odpowiedzialne za ochronę danych osobowych. Wcześniej miały z tym problem m.in. działające w Polsce banki
Urząd Ochrony Danych Osobowych poinformował, że kilka dni temu skierował do Państwowego Inspektoratu Ochrony Danych (litewski organ nadzorczy) wniosek o pomoc dotyczący Vinted UAB, czyli operatora popularnej także w Polsce platformy do handlu używanymi produktami, głównie odzieżą. Instytucja zareagowała w ten sposób na napływające do niej sygnały w sprawie żądania przez ten serwis przedstawiania kopii dowodów osobistych użytkowników.
Vinted to wirtualny second-hand, który w ostatnich kwartałach zyskał na popularności. Startup zarejestrowany na Litwie podaje na swojej stronie m.in., że z jego usług korzysta 37 mln osób na kilkunastu rynkach, a 500 pracowników działa z biur w Berlinie, Pradze, Warszawie i Wilnie. Dla sprawy z UODO istotne jest to, że firma weryfikuje tożsamość swoich użytkowników, domagając się od nich kopii lub zdjęcia dokumentu: paszportu, dowodu osobistego albo prawa jazdy. Kopii wyraźnej i kompletnej, a zatem zawierającej obie strony. Firma deklaruje, że kopie dokumentów są przekazywane dostawcy płatności. Bez tego ich rozliczenie może być niemożliwe.
W swoim wniosku UODO wskazał m.in. na konieczność ustalenia podstawy prawnej przetwarzania danych osobowych przez operatora platformy Vinted.pl.
Kopiowanie dowodów osobistych to problem, który nie dotyczy jedynie zagranicznych startupów. We wrześniu 2019 roku mogliście przeczytać w serwisie cashless.pl, że UODO nie zgadza się z takim praktykami także w przypadku rodzimych banków. Prawo bankowe zezwala instytucjom na przetwarzanie danych zawartych w dokumencie tożsamości, ale nie mówi wprost o konieczności jego kserowania podczas zakładania nowego rachunku osobistego albo przyjmowania wniosku o kredyt. Wyjątek stanowi podejrzenie prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu.