Wałbrzych postawił na proste rozwiązanie z wykorzystaniem terminali podobnych do tych znanych z automatów z napojami
Wałbrzyski Zarząd Dróg, Komunikacji i Utrzymania Miasta poinformował o uruchomieniu testów nowego systemu opłat za przejazdy komunikacją miejską. Na razie działa w dwóch autobusach, a do końca przyszłego miesiąca ma objąć całą komunikację miejską. Pozwala na płatność za przejazd zbliżeniowo kartą lub smartfonem z Apple Pay i Google Pay. Przy czym, aby udowodnić kupno biletu, nie trzeba go drukować.
Wielu czytelników cashless.pl zapewne wie, że wdrażanie nowoczesnych systemów płatniczych do komunikacji publicznej to obecnie jeden z najważniejszych elementów trendu rządzącego rozwojem miast w Polsce, zwanego smart city. Tego rodzaju przedsięwzięcia zrealizowano m.in. we Wrocławiu, Białymstoku, Bydgoszczy, Tychach i wielu innych miastach. W kolejnych mniejszych i większych ośrodkach trwają testy lub prace przygotowawcze przed wdrożeniem podobnych rozwiązań. Natomiast prekursorami były Świebodzice i Jaworzno. Wydaje się jednak, że wałbrzyski projekt różni się od większości innych wdrożeń, np. tego we Wrocławiu.
W stolicy Dolnego Śląska utworzono centralny system, w którym przechowywane są informacje na temat opłaconych przejazdów. Z tym że do systemu tego nie trafiają informacje o numerach konkretnych kart, tylko tzw. tokeny, czyli inne ciągi cyfr, umożliwiające identyfikację kart pasażerów. To bezpieczne rozwiązanie, bo w razie wycieku danych tokeny są bezużyteczne – nie można użyć ich do płatności nigdzie indziej. Tokenizacja pozwala także na rezygnację z drukowania papierowych biletów, a aby udowodnić wniesienie płatności za przejazdy, wystarczy przyłożyć kartę czy smartfon z Apple Pay lub Google Pay (użyte wcześniej do płatności) do terminala kontrolerskiego.
W Wałbrzychu postawiono na prostsze rozwiązanie, w którym wykorzystano terminale izraelskiej firmy Nayax. Ta specjalizuje się w tworzeniu rozwiązań płatniczych np. do automatów z napojami czy przekąskami. To oznacza, że wsiadając do wałbrzyskiego autobusu i płacąc za bilet realizujemy płatność tak jakbyśmy płacili za batonik w maszynie czy za skorzystanie z myjni bezdotykowej. Władze miasta mówią, że to zaleta systemu, bo wdrożenie można było przeprowadzić szybko i jest ono tanie.
Warto jednak pamiętać o tym, że brak systemu centralnego i tokenizacji może generować pewne problemy. Pierwszy jaki przychodzi mi do głowy, to kłopoty z kontrolą biletów. Osoby płacące kartami będą zbliżać je do smartfona kontrolera z odpowiednią aplikacją (tu pojawia się też kwestia bezpieczeństwa danych). Natomiast użytkownicy Apple Pay i Google Pay będą zobowiązani okazać na swoim smartfonie historię transakcji i odnaleźć na niej płatność za przejazd. Druga sprawa to kłopot z dalszym rozwojem projektu. Wydaje mi się, że w oparciu o prowadzone aktualnie wdrożenie Wałbrzychowi może być ciężko rozbudować je np. o coraz popularniejszą i coraz bardziej cenioną przez pasażerów taryfę przystankową. Umożliwia ona płatność za konkretny odcinek trasy, np. przejechanie dwóch przystanków.
Fot. ZDKiUM Wałbrzych