Koncern zakłada, że dzięki wykorzystaniu wielu technologii zwiększających bezpieczeństwo pojazdu koszty ubezpieczenia będą niskie
Volvo będzie sprzedawało swoje nowe samochody elektryczne od razu z ubezpieczeniem – donosi Reuters. Jak wynika z zapowiedzi prezesa Volvo Hakana Samuelssona, firma zamierza stworzyć tak bezpieczne auta, jak to tylko możliwe, dzięki wykorzystaniu wszystkich dostępnych technologii, takich jak radar, lidar czy kamery. W konsekwencji samochody te będą w stanie jeszcze lepiej unikać kolizji, co powinno się przełożyć na niższe koszty ubezpieczenia. Polisy, podobnie jak usługi finansowania pojazdu w modelu subskrypcyjnym, mają być oferowane bezpośrednio przez producenta samochodów.
Z zapowiedzi nie wynika natomiast, w jakim modelu firma zamierza zapewniać ochronę. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że koncerny motoryzacyjne mają apetyt na rozwijanie kompetencji ubezpieczeniowych wewnątrz swoich struktur. Pokusa jest tym większa, że wraz z coraz większą liczbą danych, które można pozyskiwać wprost z pojazdu, producenci aut są w posiadaniu informacji pozwalających na bardzo precyzyjne określenie ryzyka. Brakuje im natomiast doświadczenia firm ubezpieczeniowych i gotowości do przyjmowania ryzyka. Jak na razie wyraźne ruchy w kierunku ubezpieczenia produkowanych przez siebie pojazdów poczyniła na własną rękę chyba tylko Tesla, a i tak swoje elektryki mogą ubezpieczyć u producenta tylko mieszkańcy Kalifornii.
Niektóre koncerny decydują się natomiast na oferowanie pod swoją marką ubezpieczeń, w których ryzyko bierze na siebie tradycyjny ubezpieczyciel. Na taki krok zdecydowało się np. General Motors, które na podstawie danych z pojazdu proponuje swoim klientom spersonalizowaną ofertę uzależnioną od ich stylu jazdy, ale formalnie jest tylko agencją ubezpieczeniową, a dostawcą ochrony jest American Family Insurance.
Swego rodzaju fabrykę ubezpieczeń dla koncernów motoryzacyjnych uruchomiły zaś wspólnie Daimler i Swiss Re (jedna z największych firm reasekuracyjnych). Tworząc platformę Movinx, firmy postanowiły wymienić się doświadczeniami. Reasekurator zyskuje w ten sposób więcej wiedzy na temat użytkowania i bezpieczeństwa aut i może lepiej dostosowywać ofertę do zmian technologicznych, które zachodzą w branży motoryzacyjnej. Z kolei producent samochodów wchodzi głębiej w biznes ubezpieczeniowy i zyskuje wpływ na rozwój produktów oraz ich wycenę. Stworzone w ten sposób ubezpieczenia mają być integralną częścią kupowanego auta. Choć platforma powstała jako wspólne dzieło Swiss Re i Daimlera, to ma być otwarta także na współpracę z kolejnymi producentami aut, którzy będą mogli korzystać z rozwiązań oferowanych przez Movinx również pod własną marką. To także model, z którego mogłoby skorzystać wspomniane wyżej Volvo.
Z kolei nieco inną drogę wybrał Ford. Amerykański koncern nawiązał partnerstwa z lokalnymi insurtechami, którym ułatwia pozyskiwanie danych wprost z pojazdu. Dzięki temu właściciele fordów ze Stanów Zjednoczonych, a wkrótce również z niektórych innych krajów, mogą kupować polisy typu PAYD (pay as you drive), w których składka jest uzależniona od liczby przejeżdżanych kilometrów. Dane te ubezpieczyciele będą otrzymywali bezpośrednio z drogomierza w pojeździe, dzięki modułowi FordPass Connect.