Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Bancassurance nadal w odwrocie. Przyczyną tąpnięcia jest interwencja produktowa KNF

W dyskusjach na ubezpieczeniowych kongresach ostatnio przewija się koncept stworzenia wewnątrzbranżowego akceleratora, wspierającego ubezpieczeniowe startupy

Polska Izba Ubezpieczeń podała dane dotyczące rynku bancassurance po I połowie 2022 r. W tym okresie banki sprzedały ubezpieczenia za 2,71 mld zł, czyli o ponad 20 proc. mniej w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej. W głównej mierze za spadek ten odpowiadają ubezpieczenia na życie, w przypadku których wartość przypisu składki zmalała rok do roku o ponad 28 proc. i wyniosła 1,55 mld zł. Gorzej niż rok wcześniej poradziły sobie również ubezpieczenia majątkowe, w których składka wyniosła 1,16 mld zł i była o 6 proc. mniejsza niż w I półroczu 2021 r.

Za spadek w życiówce w całości odpowiada zapaść ubezpieczeń inwestycyjnych. Wolumen składki przypisanej w tej grupie produktów zmalał rok do roku o 63 proc. W pierwszych sześciu miesiącach ubiegłego roku banki sprzedały ubezpieczenia inwestycyjne za 1,07 mld zł, w tym roku było to już jedynie 0,4 mld zł.

Zapowiedź złych rezultatów w I półroczu przyniosły już wyniki za I kwartał tego roku i chyba nikt nie ma wątpliwości (może oprócz samego nadzorcy, o czym więcej w tekście: KNF radzi ubezpieczycielom, by spojrzeli w lustro…), że przyczyną tąpnięcia jest interwencja produktowa KNF. W ramach tego instrumentu nadzorczego komisja zakazała wprowadzania do obrotu, dystrybucji i sprzedaży ubezpieczeń z UFK niespełniających kryteriów dotyczących rentowności produktu dla klienta, o czym mogliście przeczytać w tekście: Jak KNF kazał posprzątać zabawki, czyli skąd takie spadki w bancassurance… Po tragicznym pierwszym kwartale, kolejny nie przyniósł odbicia, a jedynie potwierdził, że nadzorca swoim działaniem zaszkodził rynkowi.

Przeczytajcie także: Monika Kulińska w zarządzie Allianz Życie

Przejdźmy jednak do bardziej pozytywnych informacji, które przyniósł nam mijający tydzień: PZU pochwalił się owocami współpracy z kolejnym insurtechem. Owocem partnerstwa ze szwedzkim Upptekiem jest nowa aplikacja, która pomoże opiekunom klienta właściwie wycenić szkody w ruchomościach domowych. Narzędzie poda, jaka jest aktualna cena zniszczonych sprzętów RTV i AGD, wskaże zamienniki, jeśli urządzenie nie jest już produkowane, a nawet podpowie, gdzie kupić zniszczoną pralkę czy lodówkę we wskazanej cenie. Dane dotyczące uszkodzonych sprzętów zostaną automatycznie przeniesione do kosztorysu szkody, co pozwoli przyspieszyć obsługę i uniknąć potencjalnych błędów, a do tego wyceny sporządzane przez poszczególnych opiekunów klienta będą jednolite i adekwatne do szkód poniesionych przez klientów.

Trzeba przyznać, że PZU jest wytrwałe w poszukiwaniu ciekawych pomysłów i testowaniu innowacyjnych rozwiązań. Wspomnijmy chociażby stosunkowo niedawne informacje o udostępnieniu swoim klientom aplikacji startupu SkinVision, która pomaga wykrywać nowotwory skóry, czy rozwinięciu współpracy z insurtechem Tractable, której ostatnim owocem jest aplikacja do wyceny szkód komunikacyjnych na podstawie zdjęć. Z tego, co wiem, jest też w trakcie sprawdzania kolejnych kilkunastu pomysłów z różnych obszarów, a specjalnie do tego powołany zespół Laboratorium Innowacji rocznie przegląda tysiąc startupów, by wybrać te, z którymi współpraca może być wartościowa dla ubezpieczyciela. Największy krajowy ubezpieczyciel angażuje się także w programy akceleracyjne, takie jak np. RBL_START.

Natomiast być może dla mniejszych graczy, mających apetyt na innowacje, ciekawą opcją mógłby być wewnątrzbranżowy akcelerator. Ostatnio pomysł utworzenia takiego wehikułu zaczął się pojawiać w rozmowach na konferencjach i spotkaniach ubezpieczeniowych. Miałby on z jednej strony służyć ubezpieczycielom, dla których wyszukiwałby dobre rozwiązania, a z drugiej strony mógłby wesprzeć środowisko startupów ubezpieczeniowych, pomagając im w doprecyzowaniu swojego pomysłu na biznes i nawiązaniu kontaktów z dużymi firmami (takie rozwiązanie funkcjonuje np. na rynku niemieckim). Koncepcja ta została nawet przedstawiona na ostatnim kongresie Polskiej Izby Ubezpieczeń, z sugestią, że to Izba mogłaby się zająć organizacją takiego akceleratora. Do pomysłu od razu odniósł się jednak prezes PIU, tłumacząc, że takie przedsięwzięcie wykraczałoby poza kompetencje Izby, która reprezentuje swoich członków w sprawach dla nich wspólnych, nie wchodząc w obszary, w których podmioty konkurują ze sobą. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka wydaje się, że trudno byłoby pogodzić przy takim projekcie interesy wszystkich członków PIU, w tym w szczególności PZU, które samodzielnie wypracowało własne rozwiązania.

Temat pojawił się również na Fintech & Insurtech Digital Congress, który odbywał się w tym tygodniu. Cezary Świerszcz, szef Unexta, zwrócił uwagę na małą aktywność insurtechów, które miałyby chęć pojawić się w Polsce. – Może jest to sygnał dla rynku, żeby się skrzyknąć i wygenerować sobie akcelerator? W stanie Iowa w USA tamtejsi ubezpieczyciele farmerów wśród pól kukurydzy zbudowali akcelerator, na który każdy z nich co roku przeznacza niewielkie w sumie pieniądze, bo 100 tys. dolarów, po to żeby znajdować i budować razem startupy dopasowane do ich rozwoju. Może to jest pomysł na to, żeby generować sobie nowych graczy w naszym regionie? – powiedział Świerszcz podczas wystąpienia otwierającego kongres.

Dla polskiego rynku startupowego pewnie rzeczywiście takie działanie mogłoby być ożywcze. Czy jednak znalazłaby się wola wśród polskich ubezpieczycieli, by wspólnie takie działanie podjąć?

Przeczytajcie także: KNF i PIU wykopują topór wojenny z sopockich piasków

Ciekawą informacją minionego tygodnia jest też ta, że Uniqa postanowiła zrezygnować z "płaskich" taryf w leasingu. Przy ustalaniu stawek dla klientów leasingowych będzie brać pod uwagę szkodowość klienta, a także informacje na temat jego firmy. Czyli będzie w końcu normalnie. Wyliczy składkę na takich samych zasadach, jakby klient leasingujący auto przyszedł do agenta, i na takich samych zasadach jak pozostali klienci, będący właścicielami swoich czterech kółek.

Uniqa wyłamuje się zatem ze standardu rynkowego, w ramach którego przy wyliczaniu składki dla leasingów pod uwagę brane są jedynie podstawowe parametry: rodzaj pojazdu, rok produkcji i kod pocztowy klienta. Dzięki temu szkodowi klienci mogli "uciec" przed wyższą składką, korzystając z taryfy ustalonej dla całego portfela pojazdów leasingodawcy. Od dawna mówiło się w ubezpieczeniach o tym, że leasingi to jedna z patologii polis komunikacyjnych, ale z mówienia niewiele wynikało. Dobry krok Uniqi, który może się nawet ubezpieczycielowi opłacić. Klientom o niskiej szkodowości będzie mogła zaproponować jeszcze lepszą składkę, a tych szkodowych, dla których oferta będzie mniej atrakcyjna niż wcześniej, pewnie z chęcią odda konkurencji.

KATEGORIA
UBEZPIECZENIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies