Ktoś chyba zaczyna rozumieć, że punktami o znikomej wartości nie da się przyciągnąć klientów
Empik i Allegro to dwie kolejne firmy, które nie będą już oferować punktów uczestnikom programu Payback. Empik na swojej stronie internetowej informuje, że za zrealizowane u niego zakupy punkty będą przydzielane tylko do 16 sierpnia. Z kolei w biurze prasowym Allegro powiedziano mi, że kupujący na tej platformie mogą zbierać punkty do końca lipca. To może być zaskakujące szczególnie w przypadku Empiku, który jest, obok Orange i BP, partnerem głównym programu Payback.
Zmiany te to nie jedyne złe informacje dla zarządzającej nim firmy w ostatnim czasie. W maju BZ WBK podał, że od 1 sierpnia zaprzestanie wydawnictwa kart płatniczych z logo Payback. Oficjalnie dlatego, że chce zmienić formułę współpracy z operatorem programu. Jak dotąd jednak nowych zasad nie ogłosił.
Przeczytajcie także: BZ WBK kończy z kartami Payback
Być może to tylko moje wrażenie, bo nie znam kulisów decyzji o ograniczeniu współpracy poszczególnych podmiotów z Payback, ale patrząc na to z boku nie trudno dojść do wniosku, że formuła tego programu przeżywa trudne chwile. I szczerze mówiąc wcale się temu nie dziwię. Dlaczego?
Podam przykład. Akurat potrzebuję nowego telefonu. Załóżmy, że wybrałem smartfona raczej nie z górnej półki, bo kosztującego ok. 400 zł Samsung Galaxy Trend Plus. I załóżmy, że nigdy nie słyszałem o programie Payback, ale przypadkowo tankowałem na stacji BP i obsługa poleciła mi uczestnictwo w nim. Zachęciła mnie, że w zamian za częste odwiedzanie tej stacji będę mógł zbierać punkty i wkrótce odbiorę telefon za "złotówkę". No któż by się nie skusił, prawda? Skoro i tak muszę tankować, to punkty będą zbierać się przy okazji...
Przeczytajcie także: Przelewy z karty na kartę już możliwe
Czar pryska po zajrzeniu do katalogu z nagrodami w programie Payback. Otóż na wymieniony przeze mnie smartfon trzeba przeznaczyć 36890 punktów. Za każde dwa litry paliwa dostanę trzy punkty. Tankując 100 litrów benzyny miesięcznie (mniej więcej tyle zużywam) musiałbym wydać prawie 100 tys. zł i zbierać punkty przez 20 lat, aby dostać wybranego przez siebie samsunga. Czy uważacie, że w tej sytuacji opłaca mi się naddawać dwa razy w miesiącu 3 kilometry drogi, by tankować akurat na BP, skoro pod nosem mam stację benzynową konkurencji?
Od dawna nie widziałem sensu tego rodzaju programu lojalnościowego i do dziś nie mogę wyjść z podziwu dla ludzi, którym chce się te punkty ciułać. Zakładam jednak, że to nie może inaczej wyglądać w przypadku ogólnopolskiego projektu, zarządzanego przez wielką korporację, której koszty są duże. Ktoś musi przecież za to zapłacić i płacą za to wszyscy klienci, także ci nieuczestniczący w programie, w cenach kupowanych produktów, np. rzeczonej benzyny na BP. Chyba coraz więcej ludzi zaczyna dostrzegać absurd tej sytuacji.