Działa całkowicie online. Oferuje ciekawie skonstruowane, szybkie pożyczki i wysoko oprocentowane lokaty. Ale nie jest nadzorowany przez polski KNF
O tym, że Inbank zamierza rozpocząć działalność w Polsce, wiadomo przynajmniej od połowy stycznia, gdy Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała komunikat w tej sprawie. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj. Estońska instytucja nie zdecydowała się jednak na ubieganie się o polską licencję bankową tylko funkcjonuje jako oddział. I już zaoferowała polskim klientom lokaty, o czym doniósł wczoraj PRNews.
Z informacji zawartych na stronie internetowej Inbanku wynika, że jego polscy klienci mogą zakładać depozyty terminowe z okresem oszczędzania wynoszącym 6, 12, 24 i 36 miesięcy. Oprocentowanie wynosi od 2,4 proc. w skali roku dla lokat o najkrótszym okresie zapadalności do 3 proc. przy depozytach najdłuższych. Minimalna kwota lokaty wynosi 5 tys. zł a maksymalna 50 tys. zł.
Przeczytajcie także: Spółka należąca do SKOK-ów dostała licencję KNF
Ale w ofercie Inbanku znajdują się także szybkie pożyczki. Klienci mogą ubiegać się o maksymalnie 4 tys. zł z okresem spłaty wynoszącym nie więcej niż 4 miesiące. Pożyczka nie jest oprocentowana a, jak wynika z deklaracji banku, jedynym jej kosztem jest prowizja, która wynosi min. 9,99 proc. pożyczanej kwoty. Pożyczka spłacana jest jednorazowo natomiast prowizja w równych miesięcznych ratach. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale tak skonstruowanego produktu na polskim rynku chyba jeszcze nie było.
Inbank oferuje także kredyty gotówkowe w wysokości maksymalnie 50 tys. zł z okresem spłaty wynoszącym 5 lat. Oprocentowanie wynosi 8,85 proc. w skali roku. Prowizja zaś ustalana jest indywidualnie i wynosi min. 1,99 proc. Jak się domyślam, jej ostateczna wysokość zależy od oceny wiarygodności finansowej każdego z klientów.
Z informacji przekazanych mi przez Tomasza Głodowskiego z Inbanku wynika, że instytucja ta obsługuje klientów całkowicie online. Aby skorzystać z jej oferty, należy wybrać jeden z produktów, a następnie wypełnić i wysłać wniosek dzięki czemu uzyskuje się dostęp do internetowego serwisu transakcyjnego. Za jego pomocą zarządza się na przykład lokatami. Tożsamość potwierdza się wykonując przelew z rachunku prowadzonego przez inny bank w Polsce.
Przeczytajcie także: Drugi bank wprowadza wpłaty gotówki Blikiem
Jak wiecie, aktywacja kont przelewem została przez KNF mocno ograniczona. Ale Inbank stosując tę metodę raczej nie naraża się na gniew nadzorcy, bo nie oferuje zwykłych kont osobistych a z rachunków kredytowych i depozytowych nie wykonuje się przelewów aktywacyjnych. Wydaje mi się zatem, że Inbank spełnia pod tym względem warunki rekomendacji KNF.
Nawet jednak jeśli by nie spełniał, pewnie nadzór miałby ograniczone możliwości wpływania na stosowane przez Inbank procesy. Instytucja ta jest bowiem nadzorowana przez estoński odpowiednik KNF a zbierane przez nią depozyty – przez estoński odpowiednik Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jak podaje na swojej stronie Inbank, gwarancji podlegają lokaty o wartości do 100 tys. euro.
Na pierwszy rzut oka oferta Inbank przypomina mi połączenie zakładanych online, atrakcyjnych produktów oszczędnościowych jakie wcześniej wprowadziła na polskim rynku BGŻ Optima z szybkimi pożyczkami oferowanymi przez niebankowe instytucje pożyczkowe jak np. Vivus. Ciekawe, czy taki związek przypadnie Wam do gustu? Tomasz Rzeski, zastępca dyrektora oddziału Inbank w Polsce deklaruje, że zakrojone na szerszą skalę działania komunikacyjne instytucja zamierza podjąć na przełomie marca i kwietnia.