Wydaje się, że wprowadzając system poboru opłat za parkowanie włodarze tego nadmorskiego miasta zatrzymali się na rozwiązaniach dostępnych 20 lat temu
W przeszłości w Łebie byłem wielokrotnie spędzając rodzinne wakacje czy romantyczne weekendy z żoną. Miasto kojarzyło mi się więc niemal wyłącznie pozytywnie z małymi wyjątkami. Po pierwsze, prawie zawsze trafiałem na fatalne jedzenie. Większość potraw smakowała i wyglądała tak samo, czyli jak wyciągnięty z głębokiego tłuszczu, ociekający starym, śmierdzącym olejem flak nazywany tu de voille. Pamiętam też fatalny stan nawierzchni ulic i chodników, który można było zobrazować sparafrazowanymi słowami bohatera pamiętnej trylogii o Kargulach i Pawlakach: ciągi komunikacyjne były nadziane dziurami jak dobra kasza skwarkami.
Niemniej większość moich wspomnień z Łeby to sytuacje przyjemne, więc z radością przyjąłem pomysł małżonki, by w tym roku powrócić na kilka dni do tego miasta. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że zarówno jedzenie jak ulice i chodniki od ostatniego mojego pobytu tutaj kilka lat temu nie zmieniły się ani o jotę. Pojawiło się za to coś nowego, a mianowicie płatna strefa parkowania oraz automaty do wnoszenia opłat z tego tytułu. Aha, pomyślałem, wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i znalazł sposób na to, jak zdobyć pieniądze na remont infrastruktury drogowej.
Przeczytajcie także: Małe zamieszanie z dniem bez gotówki
Niestety, to jak zorganizowana jest strefa płatnego parkowania w Łebie, może służyć za przykład, jak nie należy tego robić. Mam wrażenie, że ktoś, kto opracował ten system, najpierw usiadł i zastanowił się, jak maksymalnie ułatwić ludziom życie a następnie zrobił wszystko dokładnie odwrotnie. No bo tak. Po pierwsze parkomaty sprawiają wrażenie wyciągniętych z poprzedniej epoki. Wprawdzie mają elektroniczne wyświetlacze, ale przyjmują wyłącznie gotówkę. Do tego nie wydają reszty. Ale to mały problem przy innej ich cesze, którą trudno nazwać zaletą. Otóż akceptują wyłącznie monety a całodzienny postój kosztuje 20 zł.
Co to oznacza dla osoby takiej jak ja, która przyjechała do Łeby na tydzień? Po pierwsze, najpierw musi zadbać o gotówkę. Na szczęście nie ma problemu ze znalezieniem bankomatów. Jest kilka urządzeń stacjonarnych i wiele mobilnych, sezonowych, w tym Planet Cash, z którego korzystałem. Następnie banknoty musi wymienić na monety, a to już nie jest takie proste, bo w mieście, w którym za parkowanie tysiące osób płaci codziennie monetami, bilon to towar deficytowy. Gdy jednak wymiana zakończy się powodzeniem, może udać się do parkomatu i wnieść opłatę. A następnego dnia cały proces zacząć od nowa.
Jak widzicie, wszystko to sprawia wrażenie, jakby włodarze Łeby zorganizowali strefę parkowania w tak fatalny sposób tylko po to, by zapewnić turystom dodatkową rozrywkę i zadbać o ich zdrowie. Zamiast prażyć się na plaży narażając na nowotwory skóry albo siedzieć w knajpach spożywając fatalne jedzenie grożące zatruciem, odwiedzający to miasto codziennie przechodzą ścieżkę zdrowia, by w zgodzie z lokalnym prawem parkować autem przy ulicy. W moim przypadku nie do końca im się to jednak udało, bo po kilku dniach pobytu tutaj zorientowałem się o istnieniu, można powiedzieć, wtórnego obiegu bilonu.
Przeczytajcie także: Bankomaty mogą pomóc w rozwoju obrotu bezgotówkowego
Otóż któregoś ranka wychodząc do parkomatu zagadnąłem pracownika hotelu, czy nie mógłby rozmienić banknotów na monety, bo chcę opłacić postój. Okazało się, że ma i to całkiem sporo, właściwie nieograniczoną ilość. Zakładam, że w podobnej sytuacji jak ja było wielu hotelowych gości, więc obsługa musiała coś przedsięwziąć, by problemowi zaradzić. I przedsięwzięła. Mogę się tylko domyślić, że firma zarządzająca parkomatami wyjmując bilon z urządzeń zamiast wieźć go do banku i płacić za depozyt, znalazła łatwy sposób jego wymiany na banknoty w recepcji mojego hotelu.
Wszystko to wygląda dość śmiesznie, zwłaszcza że płatną strefą parkowania w Łebie zarządza znana firma City Parking Group. Z tego co pamiętam, to ta właśnie instytucja dostarczyła nowoczesne parkomaty umożliwiające wnoszenie płatności kartami m.in. Warszawie. Mało tego, firma ta posiada aplikację mobilną CityParkApp umożliwiającą bezgotówkowe wnoszenie opłat za postój w płatnych strefach parkowania wielu miast w Polsce. Dlaczego akurat nie w Łebie? Usiłuję dociec tego w biurze prasowym spółki, ale póki co nie uzyskałem odpowiedzi. Szperając w internecie znalazłem natomiast informację, że płatna strefa w Łebie funkcjonuje już od 2013 roku. To niestety oznacza, iż moja nadzieja, że miasto przeznaczy przychody z parkowania na poprawę jakości ulic i chodników jest płonna. Skoro po kilku latach funkcjonowania płatnej strefy nie widać poprawy w tym zakresie, najwyraźniej przychody z jej obsługi znalazły ujście gdzie indziej.