I liczy na to, że dzięki temu uda się mu zdobyć licencję Komisji Nadzoru Finansowego
mPay to prekursor płatności mobilnych na naszym rynku. Działa od 2008 roku, ale nigdy dotąd nie udało mu się wykazać zysku za cały rok obrotowy. Aż do teraz. Ubiegły rok zamknął na plusie w wysokości prawie 117 tys. zł. Stało się to przy wzroście przychodów o ponad 16 proc. w porównaniu z rokiem 2013.
Przedstawiciele spółki nie ukrywają, że osiągnięcie dodatniego wyniku finansowego było możliwe dzięki przejęciu jej większościowego pakietu udziałów przez Grupę Lew, co pozwoliło na, jak zostało to określone w korporacyjnej nomenklaturze, synergie kosztowe oraz restrukturyzację.
Przeczytaj także: mPay przejął serwis Doładowania.pl
Jak mówi prezes mPay Jacek Bykowski osiągnięcie zysku powinno przekonać Komisję Nadzoru Finansowego do udzielenia spółce zezwolenia na prowadzenie działalności w zakresie krajowej instytucji płatniczej. – Brak zysku był podstawową przyczyną, która zadecydowała o tym, że nadzór dotąd nie wydał nam tej zgody – powiedział Jacek Bykowski.
Dodał, że dodatni wynik powinien mieć też wpływ na rozstrzygnięcie przetargu na operatora płatności mobilnych, który będzie mógł pobierać opłaty za parkowanie w płatnych strefach w Warszawie. Przetarg ten, uznawany za wydarzenie roku w segmencie płatności mobilnych ze względu na wielkość warszawskiego rynku i związany z nim prestiż, ma zostać ogłoszony w wakacje.
Przeczytaj także: Zbliża się przetarg roku w płatnościach mobilnych
Władze mPay na zakończonej przed chwilą konferencji prasowej podkreśliły, że pomimo poprawy sytuacji ekonomicznej spółki będzie ona potrzebowała dokapitalizowania i to jeszcze w tym roku. Na razie nie została ujawniona kwota, o jaką zarząd będzie zabiegał. Wiadomo natomiast, że firma będzie starała się pozyskać nowych inwestorów. Jednak jeżeli tacy się nie znajdą, o dokapitalizowanie zwróci się do większościowego udziałowca. – A ja mogę złożyć deklarację, że nie uchylimy się od dalszego finansowania mPay – podkreślił Andrzej Basiak, prezes Grupy Lew.