Od marca w pojazdach komunikacji miejskiej w stolicy Dolnego Śląska będzie można płacić jedynie zbliżeniowo. Części mieszkańców to się nie podoba
O nowym problemie pisze Gazeta Wrocławska. Jak może wiecie, Wrocław będzie pierwszym dużym miastem w Polsce, które przejdzie na nowoczesny system poboru opłat za przejazdy komunikacją miejską. Osoby kupujące bilet jednorazowy albo krótkookresowy nie będą musiały w ogóle drukować papierowego kartonika. Wystarczy, że wsiadając do autobusu czy tramwaju zbliżą swoją kartę bankową albo smartfon do biletomatu. W razie kontroli tę samą kartę czy telefon będą musiały zbliżyć do specjalnego urządzenia sprawdzającego.
Problem w tym, że dotychczas we wrocławskich autobusach czy tramwajach już były biletomaty sprzedające papierowe bilety i pozwalające na transakcje kartami stykowo. W nowych urządzeniach, które mają być uruchomione wraz z nowym systemem w marcu, takiej opcji nie będzie. To nie podoba się części pasażerów, która chciałaby pozostawienia możliwości opłacania przejazdu kartą w bardziej tradycyjny sposób. Nowy system ma też wykazywać znamiona dyskryminacji osób nieposiadających kart zbliżeniowych, np. emerytów czy zagranicznych turystów.
Władze miasta, spółki zarządzającej transportem miejskim oraz Mennicy Polskiej, która będzie obsługiwać nowe biletomaty, nie dopuszczają możliwości powrotu terminali stykowych do pojazdów komunikacji. Ich zdaniem biletomaty zbliżeniowe pozwalają na szybsze transakcje, są mniejsze i tańsze a dzięki temu może być ich znacznie więcej niż tych starszego typu. Odpierają też zarzuty o dyskryminację podkreślając, że zakup biletu w pojeździe to tylko opcja. Jeżeli ktoś nie chce z niej skorzystać, może kupić bilet przed wejściem do autobusu albo tramwaju.