Miasto właśnie rozpisało przetarg na wykonanie analizy wdrożenia nowego rozwiązania
Zintegrowana karta miejska. Pod taką nieco mylącą nazwą władze stolicy rozpoczynają projekt, który ma odmienić sposób płatności nie tylko za bilety komunikacyjne, ale za wiele innych usług miejskich. 7 maja rozpisano przetarg na wykonanie tzw. analizy przedwrożeniowej. Docelowo nowy system ma zacząć działać w 2023 roku. Do tego czasu warszawiacy korzystać będą z przestarzałej karty miejskiej lub posługiwać się tradycyjnymi, papierowymi biletami.
Natomiast, jak wynika z komunikatu Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, nowa zintegrowana karta miejska to umowna nazwa tego projektu. Bowiem przy korzystaniu z nowego systemu nie będziecie potrzebowali dodatkowej plastikowej karty. Dane potrzebne do przeprowadzenia transakcji, a więc np. zakupu i kontroli ważności biletu miejskiego, będą przechowywane na dowolnym nośniku, a więc np. w telefonie lub na innych kartach np. płatniczych posiadających mikroprocesor.
– Transport publiczny ma największy udział w naszych usługach i czekają go największe zmiany. W ramach tego projektu chcemy wprowadzić wiele ułatwień, poprawić efektywność niektórych rozwiązań i dodać zupełnie nowe funkcje dotyczące m.in. płatności czy planowania podróży, co zwiększy atrakcyjność komunikacji miejskiej w całej aglomeracji – mówi Renata Kaznowska, zastępca prezydenta Warszawy.
Pojawić się ma zatem m.in. cyfrowy asystent podróży, dzięki któremu będzie można wybrać i zaplanować podróż z wykorzystaniem pojazdów różnych przewoźników, w tym kolejowych. System informacji pasażerskiej obejmie parkingi, rowery miejskie, wypożyczalnie i stacje ładowania samochodów elektrycznych. Zaplanowano także wprowadzenie systemu płatności za przejazdy środkami transportu publicznego uzależniając opłatę od przebytej odległości. Będzie można rezerwować i rozliczać inne usługi miejskie oraz korzystać z programów lojalnościowych.
Warszawa idzie więc w ślady innych polskich miast, które podobny system już wdrożyły. Ostatnio zrobił to Wrocław. Wcześniej parę mniejszych ośrodków jak Rybnik, Świebodzice czy Jaworzno. Testy prowadzi Łódź. A kolejne aglomeracje już zadeklarowały, że chcą iść w tym kierunku. Wśród nich wymienia się m.in. Białystok, Bydgoszcz i Trójmiasto. Najwyższa więc pora na Warszawę. Szkoda tylko, że tutaj wdrożenie systemu musi trwać aż 5 lat.
Fot. flickr