Do kalkulacji stawek GM wykorzysta dane pochodzące z systemu OnStar, montowanego w produkowanych przez koncern pojazdach
Koncern General Motors ogłosił, że będzie sprzedawał ubezpieczenia do produkowanych przez siebie aut pod własną marką OnStar Insurance. Kierowcy otrzymają spersonalizowaną ofertę, uzależnioną od ich stylu jazdy.
Będzie to możliwe dzięki danym pochodzącym z systemu OnStar, montowanego w samochodach ze stajni GM. System ten służy przede wszystkim do szybkiego informowania centrum alarmowego w razie kolizji, za jego pomocą klienci mogą też uzyskać połączenie audio w razie awarii, potrzeby naprawy pojazdu lub jeśli się zgubią. Ale jednocześnie OnStar monitoruje położenie pojazdu oraz zbiera dane dotyczące sposobu jazdy, takie jak ostre hamowania czy gwałtowne przyspieszenia. Bazując na tych informacjach, OnStar Insurance będzie mogło zaproponować klientowi stawkę dostosowaną do tego, jakie zagrożenie stwarza na drodze. Firma będzie również przekazywać kierowcom spersonalizowane wskazówki, nad czym powinni popracować, by poprawić swój styl jazdy. Za bezpieczne zachowanie na drodze będzie można uzyskać do 20 proc. zniżki na ubezpieczenie.
Formalnie OnStar Insurance będzie agencją ubezpieczeniową, a ochronę zapewni American Family Insurance. Jako pierwsi ofertę General Motors będą mogli wypróbować klienci z Arizony. Do koncernu GM należą m.in. takie marki jak Chevrolet, Cadillac czy Buick.
Swoją decyzją amerykański koncern przekuwa w czyn ideę, która już od jakiegoś czasu jest przedmiotem dyskusji na rynku ubezpieczeniowym i motoryzacyjnym. Coraz częściej mówi się bowiem o tym, że producenci aut mają apetyt na rozwijanie kompetencji ubezpieczeniowych wewnątrz swoich struktur. Jak na razie na ubezpieczanie produkowanych przez siebie aut zdecydowała się tylko Tesla i to – jak na tę chwilę – tylko w Kalifornii.
Niewątpliwym atutem koncernów motoryzacyjnych jest posiadanie danych dotyczących samochodów i ich użytkowników, które są bardzo wartościowe przy wycenie ryzyka powstania szkody. Brak tej wiedzy jest barierą, z którą muszą mierzyć się ubezpieczyciele chcący na własną rękę rozwijać ubezpieczenia telematyczne. Pozostaje im bowiem liczyć na uczciwość klienta, który będzie pamiętał o włączeniu odpowiedniej aplikacji śledzącej przy każdym korzystaniu z pojazdu. Alternatywą jest zainwestowanie samemu w tzw. czarne skrzynki, czyli urządzenia montowane na stałe w pojazdach, monitorujące styl jazdy, co jednak jest niezbyt uzasadnione ekonomicznie, biorąc pod uwagę ceny ubezpieczeń OC.
Natomiast w przypadku koncernów motoryzacyjnych sama wiedza nie wystarczy, by sprawnie zarządzać tego rodzaju biznesem. Brakuje im doświadczenia firm ubezpieczeniowych i gotowości do przyjmowania ryzyka. Dlatego perspektywiczne wydaje się nawiązywanie współpracy między producentem a ubezpieczycielem – tak jak ma to miejsce w przypadku GM.
Niedawno w serwisie cashless.pl mogliście też przeczytać o rozwiązaniu przygotowywanym przez firmę reasekuracyjną Swiss Re i koncern Daimler – platformie Movinx, która ma rozwijać cyfrową ofertę ubezpieczeń dostosowaną do kierowców i pojazdów danej marki. Dzięki współpracy reasekurator ma zyskać wiedzę na temat użytkownika i bezpieczeństwa auta, co pozwoli lepiej dostosować stawkę za ubezpieczenie, a z kolei producent samochodów wejdzie głębiej w biznes ubezpieczeniowy i będzie miał wpływ na rozwój produktów oraz ich wycenę. Firmy deklarują, że w przyszłości z platformy będą mogli korzystać również inni producenci aut, którzy chcieliby oferować rozwiązania ubezpieczeniowe pod własną marką.