O możliwości powrotu do polskiej karty zaczęto mówić kilka lat temu, gdy trwała dyskusja na temat konieczności obniżki interchange. To prowizja, jaką właściciele sklepów odprowadzają do banków z tytułu przyjętych płatności kartami.

Polska karta miała być jednym z pomysłów na uniezależnienie się od międzynarodowych organizacji płatniczych oraz na obniżenie kosztów transakcji sklepów przy zachowaniu przychodów banków.

Przeczytaj także: Banki chcą powołać Polską Sieć Bankomatową

W międzyczasie jednak interchange została obniżona z ok. 1,6 proc. do maksymalnie 0,3 proc. i motywacja do realizacji tej koncepcji zmalała. Teraz jednak powraca, bo banki mają kłopot ze zbilansowaniem biznesu kartowego.

O ile bowiem, jak tłumaczą mi bankowcy, ich przychody z wydawnictwa kart zdecydowanie spadły, to koszty w postaci opłat na rzecz organizacji płatniczych praktycznie się nie zmieniły. W rezultacie duża część transakcji, szczególnie mikropłatności, jest deficytowa. Polska karta ma to zmienić.

Większość transakcji kartami wydanymi przez polskie banki odbywa się na terenie kraju, a jedynie niewiele ponad 2 proc. za granicą. Zatem płatności w Polsce mają być wykonywane polską kartą, a banki zaoszczędzą na opłatach dla międzynarodowych graczy. Gdy jej użytkownik wyjedzie za granicę, z polskiej karty też będzie mógł skorzystać dzięki temu, że będzie na niej logo MasterCarda bądź Visy.

Przeczytaj także: Jest poprawka do ustawy o ulgach dla kart luksusowych

Na taką konstrukcję produktu zezwala unijne rozporządzenie MIF Reg, które niedawno weszło w życie. Zgodnie z nim międzynarodowe organizacje płatnicze nie będą mogły polskim bankom zabronić wydawania własnej karty z ich logo.

Krajowe transakcje polską kartą mają być rozliczane za pośrednictwem Systemu Płatności Kartowych, nad którym prace kończy już Krajowa Izba Rozliczeniowa.

Więcej na ten temat piszę w dzisiejszym Dzienniku Gazecie Prawnej. Zapraszam do lektury.