Każdej następnej instytucji, która zdecyduje się na tę innowację, o sukces będzie łatwiej niż poprzednikom
W ciągu kilku dni od udostępnienia płatności HCE przez PKO BP nową funkcję zainstalowało w aplikacji IKO ponad 20 tys. klientów. Liczba ta na pewno nie byłaby do osiągnięcia tak szybko, gdyby nie wysoka jakość wdrożenia w PKO. Aby jednak specjaliści z tego banku nie popadli w samozachwyt, ośmielam się twierdzić, że to nie tylko ich zasługa. Sukcesu tego by nie było, gdyby nie fakt, że trzy inne banki zaryzykowały z HCE wcześniej, a kilka innych jeszcze wcześniej – z technologią simcentryczną.
Zanim uargumentuję tę tezę, dla porządku przypomnę tylko, że płatności HCE to funkcja aplikacji mobilnej, która umożliwia bezstykowe płatności telefonem na tej samej zasadzie co karta zbliżeniowa. Dane transakcyjne przechowywane są w chmurze obliczeniowej, z którą łączy się apka. Dzięki temu by z tej funkcji korzystać, nie trzeba specjalnej karty SIM, co charakteryzuje tzw. simcentryczne płatności mobilne. Wystarczy odpowiedni telefon, czyli wyposażony w system Android co najmniej w wersji 4.4 oraz antenę do komunikacji zbliżeniowej (NFC).
PKO jest czwartym bankiem na naszym rynku, który zdecydował się zaoferować klientom płatności HCE. W październiku ubiegłego roku zrobił to BZ WBK, a zdobycie 20 tys. użytkowników zabrało mu kilka tygodni. Pekao, który HCE ma od ponad roku, nie zdradza liczby osób płacących w ten sposób. Nieoficjalnie mówi się, że dziś z tej funkcji korzysta nie więcej, niż kilkadziesiąt tysięcy jego klientów.
Jak widzicie, każdy kolejny bank, który decyduje się na wdrożenie HCE, zdobywa klientów o wiele szybciej niż poprzednik. Wyjątkiem jest tu jedynie Getin, który udostępnił płatności we wrześniu ubiegłego roku, a do dziś zdobył mniej niż tysiąc użytkowników. To jednak efekt pośpiesznego i niedopracowanego wdrożenia. Statystyki zapewne poprawią się, gdy w kwietniu bank (tak przynajmniej zapowiedział) poprawi aplikację.
Fakt, że kolejnym bankom łatwiej przychodzi zdobywanie klientów, wynika z kilku czynników. Po pierwsze w rezultacie doświadczeń poprzedników poprawia się tzw. user experience kolejnych wdrożeń HCE. Pozytywne odczucia użytkownika, nie tylko podczas codziennego korzystania z usługi, ale również na etapie jej aktywacji, są kluczowe dla powodzenia nowej technologii. Pokazał to przykład Getinu.
Natomiast nie można też zapomnieć, że podwaliny pod user experience dzisiejszych płatności HCE położyły wcześniejsze wdrożenia płatności w technologii simcentrycznej. Przegrała ona rynkową szansę m.in. ze względu na nieprzyjazny użytkownikowi model aktywacji. Wymóg wymiany karty SIM na mieszczącą dane konieczne do przeprowadzenia transakcji, jest uciążliwy, a niezbyt duże zainteresowanie klientów usługą udowodniło, że trzeba szukać innego, łatwiejszego sposobu.
Kolejnym czynnikiem sprzyjającym następnym wdrożeniom HCE, jest rosnąca świadomość tej usługi wśród klientów banków. Dzieje się to nie tylko ze względu na coraz większe zainteresowanie mediów. To również efekt poczty pantoflowej – każdy zadowolony użytkownik HCE jest misjonarzem propagującym nową usługę wśród swoich znajomych.
Ponadto rosnąca liczba osób korzystających z płatności telefonem powoduje, że zaczynają oni pojawiać się częściej w sklepach i wzbudzać zainteresowanie tych, którzy jeszcze tak płacić nie mogą, a by chcieli. To, w połączeniu z rosnącą gamą smartfonów, pozwalających na korzystanie z HCE, jest żyznym gruntem dla banków, które w najbliższym czasie zdecydują się tę nowinkę wdrożyć.
Wśród nich na pierwszym miejscu należy wymienić mBank, który mianował się ikoną mobilności, a HCE jeszcze nie ma. Oczywiście jego klienci mogą płacić telefonem zbliżeniowo dzięki płatnościom simicentrycznym. W moim odczuciu jednak usługa ta ani nie pozwala bankowi zarabiać, ani nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród klientów i pewnie w niedalekim czasie wypadnie z oferty, podobnie jak wcześniej stało się z płatnościami simcentrycznymi w Getinie czy Raiffeisen Polbanku.
Zresztą mBank zapowiedział już, że pracuje nad HCE i udostępni nowość jeszcze w I kw. 2016 roku. Czekam na ten dzień i idę o zakład, że jeżeli wdrożenie zostanie przeprowadzone przynajmniej tak dobrze jak w BZ WBK lub PKO, 20 tys. klientów zdobędzie jeszcze szybciej niż PKO.
Natomiast ciekawi mnie, jak w tej sytuacji zachowa się Millennium. Bank ten, chyba jako jedyny z wiodących na naszym rynku, nie zadeklarował na razie, że płatności HCE zamierza oferować. Jego przedstawiciele wielokrotnie w przeszłości podkreślali, że wolą inwestować w Blika, który ma szansę być systemem bardziej powszechnym niż technologia HCE wymagająca drogiego smartfona. Dziś wydaje się, że stroniąc od HCE Millennium stawia się na przegranej pozycji.
Być może jednak zmieni się to, gdy Blik wreszcie będzie mógł inicjować transakcje zbliżeniowo, jak zapowiadają to władze administrującej nim spółki. Wówczas klienci Millennium będą mogli płacić telefonem zbliżeniowo, a przy tym bank nie będzie musiał inwestować w utrzymanie dwóch konkurencyjnych rozwiązań, jak robią dziś PKO czy BZ WBK. Oba mają i Blika i HCE.