Ministerstwo dopuszcza wydawanie legitymacji elektronicznych, ale z archaiczną technologią mającą niewiele wspólnego ze współczesną elektroniką
Na stronie Rządowego Centrum Legislacji kilka dni temu pojawił się projekt Rozporządzenia ministra edukacji narodowej, w sprawie świadectw, dyplomów państwowych i innych druków szkolnych. Załącznik nr 4 do projektu zawiera wytyczne dotyczące tego, w jaki sposób wyglądać ma legitymacja szkolna wydawana dzieciom szkół podstawowych czy ich starszym kolegom ze szkół średnich.
I tu się robi bardzo ciekawie. Zakładam, że niezależnie od tego ile macie lat, znakomita większość z Was pamięta jeszcze swoją legitymację szkolną. To taki różowy czy pomarańczowy tekturowy prostokąt, z naklejoną fotografią właściciela na awersie i pieczątkami przybijanym w sekretariacie szkoły na rewersie legitymacji w każdy wrzesień tuż po wakacjach. Ja swoją legitymację pamiętam dość dobrze i muszę powiedzieć, że niespecjalnie różniła się od dokumentu mojej 13-letniej córki, mimo tego że ukończyłem liceum już grubo ponad 20 lat temu.
Wygląda na to, że na razie wzór legitymacji nie ulegnie zmianie, mimo rozwoju technologii i pojawienia się wielu nowych możliwości w tym zakresie oraz narracji rządu, który chce być coraz bardziej paperless i transformować kraj od papierowej do cyfrowej Polski. Wspomniany przeze mnie załącznik nr 4 do rozporządzenia MEN wskazuje bowiem, że "dobra zmiana" akurat tego aspektu rzeczywistości się nie ima, a legitymacje szkolne wbrew nadziejom wielu środowisk pozostaną przede wszystkim papierowe.
Jak czytam w projekcie rozporządzenia, resort edukacji dopuszcza możliwość wydawania legitymacji w formie elektronicznej. Niestety, przy pomocy technologii, która ze współczesnością ma niewiele wspólnego. Legitymacja elektroniczna ma bowiem przypominać kartę miejską, a nie może posiadać mikroprocesora znanego np. z kart płatniczych, więc niewiele da się na niej zapisać. Nie może też być aplikacją na smartfonie, choć inny resort rządu pracuje już nawet nad dowodami osobistymi w takiej postaci.
Tymczasem, jak wskazuje część ekspertów, MEN mógłby otworzyć się na nowoczesność i posłużyć się wzorem legitymacji studenckiej, wprowadzonym rozporządzeniem ministra szkolnictwa wyższego. W tym wypadku dopuszcza się możliwość zastosowania kart mikroprocesorowych z interfejsem stykowym i bezstykowym. Dzięki temu dokument może pełnić wiele funkcji, np. płatniczą z czego korzysta wielu studentów niejednej uczelni w Polsce.
Projekt nowego rozporządzenia zawierającego m.in. wzór legitymacji szkolnej nie jest jeszcze obowiązującym prawem. Aktualnie znajduje się w konsultacjach społecznych i może ulec zmianie, a ja szczerze liczę, że tak się właśnie stanie. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć, że część szkół np. ze względów kosztowych może preferować wydawanie legitymacji papierowych i nie można im tego zabraniać, to zupełnie nie wiem, czemu szkołom idącym z duchem czasu nakazywać wydawanie dokumentów w technologii rodem z minionej epoki.