Instytucje liżą rany po obniżce prowizji od transakcji kartami
Tylko w I kw. tego roku przychody największych banków z tytułu interchange były niższe w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku o ponad 200 mln zł.
Z informacji przekazanych mi przez banki wynika, że na redukcji tej prowizji najwięcej stracił PKO BP – ponad 70 mln zł. Na około 30 mln zł spadek przychodów szacują: mBank, ING Bank Śląski i Pekao. W BZ WBK i Millennium było to po ok. 20 mln zł. Z kolei w Alior Banku – ok. 9 mln zł a w Citi Handlowym ponad 2 mln zł.
Przeczytaj także: Bankomaty znowu podrożeją
Razem to ponad 200 mln zł. W rzeczywistości kwota musi być wyższa, bo wymienione banki odpowiadają za około 80 proc. polskiego rynku rachunków osobistych i kart. W całym roku ubytek dochodów powinien oscylować w okolicy miliarda złotych. Pieniądze te zostaną w kasach akceptantów oraz operatorów terminali, którzy nie zawsze chętnie przenoszą obniżkę interchange na niższe koszty dla właścicieli firm przyjmujących płatności kartami.
Na pierwszy rzut oka wydaje mi się jednak, że kwoty podawane przez banki są zawyżone. Być może liczą swoje straty odejmując zanotowane przychody od przychodów potencjalnie możliwych do zrealizowania, gdyby interchange była na poziomie ubiegłorocznym? A to nie byłoby sprawiedliwe, bo przecież wartość transakcji bezgotówkowych w tym roku była o kilkadziesiąt procent wyższa, niż w roku ubiegłym.
Przeczytaj także: Za wydanie karty też będziemy płacić?
W każdym razie dane z I kwartału zdają się sugerować, że wzrost transakcyjności nie nadąża już z rekompensowaniem strat wynikających z obniżki interchange. A tak było w niektórych bankach w II poł. ubiegłego roku, gdy prowizja spadła z ok. 1,3 proc. do 0,5 proc. Dziś wynosi tylko 0,2-0,3 proc. Na całkowite zasypanie dziury bankowcy będą więc musieli jeszcze trochę poczekać.
Więcej na ten temat piszę w dzisiejszym Dzienniku Gazecie Prawnej. Zapraszam do lektury